czwartek, 17 grudnia 2020

Women can't get old

 


Jakże trywialna i groteskowa jest nasza rzeczywistość. Od kobiet wymaga się więcej i to praktycznie na wszystkich polach. W życiu zawodowym i prywatnym.  Kobieta ma pięknie wyglądać, a mężczyzna tylko schludnie. Najgorzej jest w przypadku starzenia. To na kobietach wymusza się by wiecznie młodo wyglądały. Mężczyźnie ze zmarszczkami jest do twarzy. Czy nie widzicie tu ironii? Kobieta nie może się starzeć, a facet, który się starzeje jest jeszcze bardziej interesujący. 

To kobiety kupują tony kosmetyków by wyglądać młodo. Podczas, gdy mężczyźnie wystarczą może 2 lub 3 maksymalnie. Właśnie ta presja odnośnie starzenia jest straszna. Dlatego kobiety boją się tego procesu. Znane kobiety robią sobie regularnie operacje plastyczne by wyglądać młodo. Powiedzmy sobie szczerze starość kobiety nie jest w cenie. Kobieta dojrzalsza z widocznymi zmarszczkami jest dla facetów niewidzialna. Starsi panowie forsiaści biorą sobie młode dziewczyny. 

Chciałabym żeby w mediach pojawił się przekaz, że starość kobiet jest jak starość mężczyzn czymś naturalnym czego nie musimy się wstydzić. Że te zmarszczki ukształtowało całe doświadczenie na drodze kobiety i są one sexy. Kobieta dojrzała wie czego chce i ma za sobą bogate doświadczenie życiowe i jest interesująca cały czas. Chciałabym by nastał czas kobiet i by starość kobiet nie była passe. Przecież przemijanie to stała część życia. To jest nieustający cykl narodzin i śmierci. Kobieta dojrzała – nie powinna się wstydzić tego ile ma zmarszczek tylko dumnie z głową uniesioną do góry iść przed siebie.

czwartek, 3 grudnia 2020

Ania Lewandowska- Elle faux pas.

 


Magazyny modowe w Polsce przechodzą kryzys. Zwolniono ileś osób, a reszcie zmniejszono płace. Czyli nie jest za kolorowo. Już źle było przed pandemią. Z rynku polskiego zniknęły: Harpers Baazar, Joy, InStyle. Kto będzie następny? Polacy robią bardzo zachowawcze okładki pism podczas pandemii, które nijak się mają do widzianej za oknem rzeczywistości. Generacja Z , wszystko czego potrzebuje wyszukuje w Internecie lub na social mediach. Wielu ludzi straciło pracę i magazyn drukowany nie jest dla nich produktem pierwszej potrzeby. Ale tych co kupowali te pisma zdążyły  do siebie zrazić. Z powodów następujących: mało treści i ich powielanie, mało inwencji twórczej. Same okładki pism nie zachęcają do kupna i nie dają do myślenia.

 Okładka styczniowego numeru Elle polskiego sprawiła, że już więcej nie kupię tego magazynu, no chyba że znacząco zmieni się na korzyść. Powiedzcie mi co ma wspólnego Ania Lewandowska z siłą kobiet? Nasuwa się jedno słowo nic. Żona sławnego męża, która prowadzi swój biznes zachowawczo i w żaden sposób nie opowiedziała się po stronie innych kobiet. Jej zależy tylko na pieniądzach, a nie dobru kobiet.

 I co z tego że w magazynie są zdaniem redaktor naczelnej Elle Marty Drożdż kobiety, które wspierają  inne przedstawicielki tej samej płci. Mleko się przelało. Cała góra, która kieruje wydawnictwem i skłoniła prawdopodobnie pismo do takiej okładki jest zachowawcza i zaściankowa. Dopóki tacy ludzie będą mieć wpływ na zawartość magazynów to nic się nie zmieni. Żeby było śmieszniej to stylistka Magda Jagnicka na swoim Instagramie zwróciła uwagę, że okładka z Anią z tym samym tytułem pojawiła się już kiedyś, ale w innej gazecie. Faux pas.

 Potrzebujemy nowej jakości w Polsce w pisaniu o modzie, tworzeniu pism dla ludzi a nie dla wyimaginowanych odbiorców. Wielość zjawisk ma wpływ na modę. Czekam na rewolucję, ale nie wiem kiedy ona nastąpi.

czwartek, 26 listopada 2020

The Odder Side where is real Diana?

 


The Odder Side zaprojektowało kolekcję inspirowaną księżną Dianą. Ten pomysł jest bardzo na czasie, bo niedawno na Netfliksie pojawił się nowy sezon The Crown o księżnej Dianie. Podobieństwo Mariety Żukowskiej starano się podkreślić fryzurą. Ogólnie ta sesja jest cukierkowa i banalna. Nie ukazuje prawdy o Dianie, a jakiś chodzący ideał. Ale może uśmiechnięta księżna lepiej się sprzedaje. 

Proste swetry, nic specjalnego nie ma w tej mini kolekcji. Ani nic innego od tego, co tworzą na co dzień projektantki marki. Ale swetry mają coś w sobie – wysokie ceny, no niezupełnie,kolekcja jest tylko do promocji marki, a nie sprzedaży. W końcu nosiła podobne księżna, a za to się płaci. no i to kolekcja kapsułowa więc będzie pasować do wszystkiego. Po co tworzyć kolekcję, która nie trafi do sprzedaży? By zrobić szum wokół marki, no i to się udało. A pisząc o prawdopodobnych cenach, bo myślałam, że kolekcja trafi do sprzedaży, a swetry marki nie są tanie. Trochę przerażają ich ceny.

Vogue Poland with Anja and women as a thing. Faux pas.

 


Jak tak można w XXI wieku? Poza tym od tak prestiżowego tytułu oczekiwałabym czegoś więcej niż kawy na ławę. Vogue poszedł po najmniejszej linii oporu, zresztą nie po raz pierwszy. Chodzi mi o nową okładkę Vogue, a raczej 2 okładki. Jeszcze stworzono 3, która była jeszcze do ugryzienia. Anja Rubik, która zrobiła sobie sama zdjęcia do Vogue to bardzo banalny wybór na bohaterkę okładki. Prędzej Marta Dyks by do tego pasowała, bo brała czynny udział w Strajku kobiet, co widać też na jej Instagramie. Nie wiem z kim Anja ustalała swoje stylizacje czy też ich brak. 

Pierwsza okładka – jest na niej modelka okryta czerwonym prześcieradłem, widać jej pierś, czyli pod tym okryciem nic nie ma na sobie. Nie widzę tu drugiego dna. Jeszcze gorsza jest druga wersja okładki na której Rubik jest naga. Zdjęcie bardzo w stylu Helmuta Newtona, tylko że tu wyszło przaśnie. Rubik twierdzi, że chciała ukazać ciało, które może się starzeć. Jednak my widzowie widzimy coś innego. Anja wielokrotnie rozbierała się do sesji więc nie jest to w jej przypadku nic nowego. Ciało jest jej narzędziem pracy. Ale mi tu coś nie gra. Ukazana w tym przypadku nagość pokazuje jak patriarchalnym i zaściankowym państwem jesteśmy.

 Oczywiście można to interpretować jak się chce. Bo nagość w odniesieniu do protestów pokazuje jak nieważne są kobiety w naszym kraju, podkreśla ich małość i zależność, choćby finansową od mężczyzn. Jesteśmy biednymi kobietami, ochrońcie nas. 

Ta okładka nagości bez żadnych dopowiedzeń czy rekwizytów pokazuje jak jesteśmy sprowadzane do funkcji seksualnej i właśnie to uprzedmiotowienie kobiet i małość ich wobec panów. Nagość to wyłożenie kawy na ławę, ale po co to robić. Czy nie mamy nic poza tak stereotypowo ukazaną nagością? Kobiety słusznie nie lubią tej okładki, bo została zrobiona z myślą o mężczyznach. Oj Vogue, nawet 3 wersja cię nie ratuje.

środa, 18 listopada 2020

Do we have polish fashion brands in Poland?

 

Michał Rejent, grafika. FB.






Afera metkowa nie znika? PLNY Lala znalazło się w ogniu krytyki. Wszystko przez nie do końca wyrwaną metkę. Michał  Rejent właściciel marki odpowiadał wczoraj i  dziś na wątpliwości klientek. Jedna z nich zamieściła na Instagramie zdjęcie, gdzie widać kawałek oderwanej metki. Tłumaczenia marki są takie, że to była metka tymczasowa, którą powinno się usunąć po procesie tie-dye. Później jest jeszcze sitodruk w czasie którego nanoszony jest napis Warszawska Lala. Zapomniałabym kiedyś też PLNY Lala miało podobną w sprzedaży koszulkę do omweekend, zagranicznej marki.

 Oczywiście rozumiem tłumaczenie marki, ale nie rozumiem niedbalstwa. Po co ktoś zostawiał tak widoczne resztki metki technicznej?

Trochę robimy się nieufni wobec polskich marek autorskich, a może wszędzie wietrzymy podstęp? Ale trudno się dziwić po aferach z tego roku. Najpierw Jessica Mercedes. Potem Local Heroes. Ostatnio Sara Boruc no i Maffashion. Najbardziej przerażające jest to, że Jessica Mercedes nie zamknęła swego interesu. Nadal coś tam projektuje i kopiuje inne marki. Dopóki będzie mieć popyt na to co produkuje dopóty nie będziemy mieć normalnej mody w Polsce. Projektantem może być teoretycznie każdy, ale tworzenie kopi to oszustwo. Coś tu nie gra. Otwórzmy oczy.

Ludzie będą baczniej przyglądać się markom autorskim, ale niech też psychofani otworzą oczy. Po co kupują rzeczy Veclaim. Myślę że na Zachodzie Jessica zwijałaby manatki, a w Polsce to uchodzi. Ale jaki kraj taka moda. Choć czasem się zastanawiam czy my mamy modę w Polsce. Ale przecież jest pełno marek autorskich które nie są tak popularne jak Veclaim ale o nich prawie nikt nie bo rzadko kto o nich pisze. Stąd później obraz mody mamy jaki mamy. Poza tym na co Karolina Domardzka zwróciłam uwage na swoim live, że jakoś nie ma polskich marek na których wzorują się zagraniczne firmy. A najlepiej robić  z nas debili i to na każdym możliwym szczeblu.














wtorek, 17 listopada 2020

Brzydula series don't know what is oversize look.

 


Photo:TVN/ Tomasz Ubranek, EAST NEWS

Brzydula i oversize? Nie ma mowy. Nie oglądam tego serialu, więc trudno mi go ocenić. Chciałam was na moim blogu zaznajomić z moją pewną refleksją. Nasunęła mi się ona gdy mignęły mi na Facebooku migawki tego serialu. Na jednej reklamie serialu Ula czyli tytułowa Brzydula ma na sobie sukienkę w dość paskudnym odcieniu pomarańczy. Cierpiąca matka czy zakonnica (mimo że nie w czerni) wybierajcie. Strój, w który obleczono aktorkę, przypomina worek pokutny. On nic nie ma wspólnego z jakąkolwiek modą. Ale jaka świeżo upieczona matka przejmowałaby się modą? Wiadomo użyto tu tego stroju specjalnie.

Opowiem wam pewną scenę. Ula jedzie autobusem. Młody chłopak ustępuje jej miejsce. No bo przecież w tym długim worku wygląda jak kobieta w ciąży. To jest jakieś kuriozum. No tak styliści wykonują tylko polecenia. A może sami mają takie myślenie? To jest pokutujący w Polsce mit, że w ciuchach oversize wyglądasz jakbyś była w ciąży. Czy w telewizji maja nas za takie bezmózgi dające sobie wmówić każdy kit. Ale telewizję oglądają głównie osoby na emeryturze\?

 Ile to razy widziałam kobietę po 50- tce  w obcisłym t-shircie z trzema wałkami. Czy ona nie widzi, że źle wygląda? Wśród wielu Polaków nadal pokutuje mit- obciśle to dobrze. A że wystają miliony wałków, nie szkodzi. Oversize w Polsce kojarzony jest tylko z maksymalnie workowatymi ubraniami. To nie o to chodzi. Strój buduję nam konstrukcję, a dobrze skrojony oversize dobrany z pasującą resztą stroju to majstersztyk. Można to zrównoważyć: szeroka góra węższy dół albo obciślejsza góra, obszerniejszy dół.  Moje drogie nie dajcie sobie wmówić że ciuchy oversize nie są dla was. One są dla nas wszystkich, tylko trzeba umiejętnie je ograć.  I to nie zależy od waszej wagi, tylko kreatywności i otwartości.











piątek, 13 listopada 2020

Flora vintage- inspiring place

 

Uwielbiam sklepy vintage. W większości mają one nie powtarzalną atmosferę. Tak jest właśnie w przypadku sklepu vintage z Olsztyna. Nie martwcie się, jeśli od stolicy Warmii mieszkacie daleko. Możecie kupować ubrania ze sklepu Flora Vintage online, pod koniec artykułu piszę dokładnie gdzie.

Przed wejściem do sklepiku urzęduję zaprzyjaźniony czarny kot, dobry duch tego miejsca. Poza ubraniami dla kobiet, mężczyzn i dzieci, dostępne są we Florze dodatki takie jak klipsy czy robione ręcznie maskotki dla dzieci. Można w nim znaleźć prawdziwe perełki jak sukienki Mody Polskiej.

Kiedyś jak byłam w tym sklepiku to rozmawiałam dłużej z jego właścicielką. Wiadomo że w vintage shopach są ubrania wyselekcjonowane. Skąd Kinga bierze rzeczy do Flory? Z różnych miejsc. Z komisów, lumpeksów, wyprzedaży garażowych, outletów. Jeśli wydaje się wam, że założenie takiego sklepu jak Flora to się mylicie. To są nieustanne poszukiwania rzeczy i selekcja. Na pewno trzeba mieć dobre oko i cierpliwość by przejrzeć masę rzeczy. Dzięki Kindze Flora ma świetne rzeczy, niesamowity klimat i w niczym nie ustępuję warszawskim vintage shopom. Na Instagramie można kupić ubrania Flory. Kinga powiedziała mi, że dużo ubrań sprzedaje w ten sposób. W Olsztynie kupowanie vintage nie jest  jeszcze tak popularne jak w Warszawie. Poza tym we Florze organizowane są różne wydarzenia.

wtorek, 3 listopada 2020

E-Academy gives you more about fashion

 

W ostatnim poście odniosłam się do tego co się dzieje w naszym kraju. Staram się tez pisać o sprawach, które mnie bolą osobiście. Ten tydzień był ciężki, ale 

E- Akademia Fashion Master Class online to było coś rewelacyjnego. Starałam się oglądać wszystkie webinary o ile mogłam. Tak dawka wiedzy w ciągu zaledwie 5 dni to super sprawa.

Prawo mody to stosunkowo nowa dziedzina, a w Polsce mało jest prawników o tej specjalizacji. Stąd to ciekawy teren do eksplorowania. Każdy dzień był poświęcony innemu zagadnieniu.

 Pierwszego dnia była głównie mowa o prawie mody, skąd się wzięło i z czym to się je. Świetne tego dnia było spotkanie z projektantką nietypowej biżuterii Anna Orską. Zdradzała ona smaczki związane z prowadzeniem własnej marki , o tym że lubi odkrywać nowe tajniki rzemiosła. Jako projektantka zdaje sobie sprawę , że nie wie wszystkiego o rzemiośle, ciągle ma potrzebę doskonalenia, poznawania nowych kultur. Jest nomadką.

Drugiego dnia można się było dużo dowiedzieć o CSR, czyli odpowiedzialnym biznesie modowym. Bardzo mi się podobał webinar Marty Karwackiej i wystąpienie szefa firmy Kanaka Pawłem Urbańskim. Była mowa o tym jak branża mody niszczy środowisko i o tajnikach biznesu firmy Kanaka. Trzeci dzień był poświęcony e-commerce. Bardzo interesująca tego dnia była prelekcja Kasi Goli. Było i o Covidzie, jaki ma wpływ na branżę mody i o tym, że przewidywała, w grudniu 2019, że będzie to wyjątkowo ciężki, kryzysowy rok.

Czwarty dzień był poświecony social mediom. Była mowa o kruczkach prawnych, jeśli chodzi o współpracę z influencerami czy organizację konkursów na kanałach internetowych. Niestety ominęło mnie wtedy case study na te tematy, więc się w tej kwestii nie wypowiem.

Ostatni dzień to spotkania z projektantami . Bardzo inspirujące było spotkanie z Ranitą Sobańską w jej pracowni. Pokazała ona moodboardy, czyli tablice inspiracyjne do powstania kolekcji. Ranita szykuje kurs projektowania i może napisanie e- booka na temat prowadzenia marki modowej. Ubrania do oddania nawiązały współpracę z Coccodrillo, które zbiera niezniszczone ubrania dziecięce. Ubrania do oddania segregują później te rzeczy. Kontenery do których wkładamy rzeczy polegają na zbijaniu kasy tylko.

Bardzo profesjonalny kurs z mnóstwem przydatnych informacji i świetnymi prelegentami. Prawdziwy majstersztyk. Brawo. Instytut Prawa Mody ma w planach kolejnego tego typu wydarzenie.

niedziela, 25 października 2020

Polish hell for polish women

 




Nie miałam siły pisać przez to co się stało. Mimo że to blog głównie o modzie to muszę o tym napisać. Ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego zbulwersował większość kobiet w tym mnie. Przeżyłam szok, niedowierzanie. Jak to się mogło stać? Jak można było sprowadzić nas do inkubatorów? Przypomniała mi się słynna sprawa Alicji Tysiąc, której mimo tego że poród groził utratą zdrowia to nie wykonano aborcji. Ile będzie teraz takich kobiet? Nasze prawa elementarne zostały złamane i to w jednej chwili. Kiedyś oglądałam film „ 4 miesiące, 3 tygodnie i dwa dni” o pokątnych aborcjach w Rumunii w czasie dyktatury. Kobiety z narażeniem życia decydowały się na groźne dla zdrowia często nie wykonywane w sterylnych warunkach zabiegi.

 Chwilę przed wyrokiem na Polki widziałam pojazd z napisem o mafii aborcyjnej, a chwilę później nastąpiło piekło kobiet. Sam rząd doprowadza do tego, że podziemie aborcyjne będzie. Nie wszystkie kobiety stać na zabieg zagranicą. Część będzie dokonywała zabiegów z narażeniem życia.

 Kasiu Godek czy wiesz, że masz na sumieniu losy milionów Polek? A ty jeszcze bardziej mimo to chcesz zakazać aborcji kobietom. Kobieta w wyniku gwałtu miałaby rodzić. Jak można skazywać Polki na ten los?

Nasze życie coraz częściej przypomina czasy stalinizmu w Polsce. Władza mimo pandemii decyduje się na taki krok, krok tchórzliwy i to w tak trudnym czasie dla nas wszystkich. Nigdy nie byliśmy, a może od bardzo dawna tak podzieleni. Jak można zakazywać kobiecie aborcji, kiedy jej życie jest zagrożone? Jak można zakazywać aborcji, kiedy płód nie przeżyje dłużej niż 5 minut. To są metody nazistowskie. Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu - to tam powinniśmy skierować zbiorowa petycję w sprawie łamania naszych praw. Bo to są nasze prawa i to elementarne. Rząd przejmuje się życiem niepoczętym, a nie losem matek chorych i niepełnosprawnych dzieci. Cofnęliśmy się do średniowiecza.














czwartek, 15 października 2020

Is it Zara hope for pandemic times?

 

Photo Steven Meisel


Postapokaliptyczny świat staje się faktem? Zara opublikowała film swojej nowej kampanii na jesień/zimę 2020/21.  Świat mody musiał się dostosować do nowej rzeczywistości podobnie jak my sami. Rzeczywistość trzeba przyjąć jaką jest. Zara ukazuje nam moc kobiet, siłę. Kobiecą pewność wzmocnioną strojem. Stylizacją w stylu męskim z krawatem. Power dressing rządzi. 

To nie chodzi o to, że kobiety stają się bardziej męskie, one po prostu znają swoją wartość. Coraz więcej kobiet zajmuje wysokie stanowiska i posiada wyższe wykształcenie w przeciwieństwie do mężczyzn. Kobiety zaczynają zajmować należy im miejsce. 

Kobiety z reklamy Zary mają kobiece fryzury z warkoczem w stylu ludowym, Tatiana Tymoszenko takie lubiła mieć,  w kontraście do mocnych stylizacji i je równoważą. 

Ptak w kampanii  Zary zwiastuję zmianę, bo nikt nie wie jak życie się potoczy, czy obudzimy się mocniejsi? Na pewno ten film daje nam nadzieję.

 Jedno nie tylko mnie się nie podoba ostatnio w Zarze to zbyt duży wzrost cen ubrań.

środa, 14 października 2020

Is body positive a fake?

 

                                Photo Marie Haid


W tym roku na szczęście odbył się festiwal filmów dokumentalnych Millenium Docs Against Gravity. Byłam na nim, obejrzałam filmy o modzie i o jeden ciałopozytywny,  postanowiłam wreszcie napisać coś na temat jednego z nich, czyli filmu „ Grubaski na front”.

 Pozornie wydawałoby się, że będzie to optymistyczna historia o młodych kobietach, które pokazują swoje wdzięki bez skrępowania na Instagramie, czasem nawet za bardzo odważnie. Kochają swoje ciało i nie mają problemów z samoakceptacją. Ale to tylko pozory. Pod płaszczykiem pozornie wysokiej samooceny kryje się u nich mała i zakompleksiona dziewczynka. Obsesja piękna dotknęła je wszystkie. One chcą  być szczupłe. 

To wmawiają nam media, a my to przyjmujemy od małego, bo to serwuje nam świat. Dlatego ulegamy temu. Przecież wiele z nas wmawia sobie, jeśli będę szczupła to będę szczęśliwa. Ale to tak nie działa. Jeśli nie ułożymy sobie spraw w głowie to sam spadek wagi ciała nie pomoże.Obnażanie się fizyczne i psychiczne na Instagramie daje  tylko chwilową ulgę. 

Cieszę się, że powstał taki dokument. Pokazuje z czym muszą zmagać się każdego dnia osoby plus size. Mimo swoich kompleksów te kobiety pomagają innym by zaakceptować siebie. Film daje przemyślenie czy ciałopozytywnośc istnieje, a może mamy ją tylko na pokaz, a pod nią miliard kompleksów.

 

sobota, 10 października 2020

Emily in Paris is not fashionable.

 

PHOTO: COURTESY OF NETFLIX,refinery29.com



Wielka moda czy prymitywna? Emily in Paris to nowy serial Netflixa. Zawiera tylko 10 odcinków i to dość krótkich, nakręconych z myślą o dalszym ciągu. Czy ten serial do siebie przekonuje? W końcu jego twórcami są ludzie odpowiedzialni za powstanie kultowego serialu Seks w wielkim mieście. Oba te seriale są bardzo różne.

 W serialu o Emily pokazano  piękny Paryż. Właśnie tą lukrowaną wersję chcą oglądać Amerykanie. Nie ma tu ciemnych uliczek, bezdomnych, imigrantów. Wszystko jest ładnie podane. Ale wiadomo to tylko serial. Francuzi w większości nie gadaliby z Emily, która nie zna francuskiego. Oni nie cierpią  języka angielskiego.

 Styl Emily nie odpowiada mi, też jest zbyt infantylny mimo obcasów. Fajnie, że jest kolorowy, ale mnie nie przekonuje mimo że ubrania są ładne. Nie ma w nim za wiele wielkiej mody, czy kreatywnego spojrzenia na nią. 

Serial jest po części przewidywalny. Spodziewałam się czegoś więcej, czegoś bardziej ambitnego. Pokazywanie jak zostać gwiazdą instagrama, pokazywane w stereotypowy sposób też mnie nie przekonuje. 

Ma być kręcony 2 sezon serialu, ciekawe czy w nim zostaną podjęte ambitniejsze wątki. 

Amerykanie mają tendencję do pokazywania jaki świat jest mały i to mamy w tym serialu.

Real fashion or too simple. Emily in Paris in New Netflix series. It contains 10 short episodes filmed to be continued. Is this production convincing? After all it creators are people who created Sex and the city. Those two series are different. 

In series about Emily is shown beautiful Paris. This pretty version of Paris want to see Americans. There aren’t shown black streets, homeless people or immigrants. It is beautiful served. But it’s only a film. Most of French people couldn’t talk with Emily in English, who doesn’t speak French. They hate English.

 Emily’s style isn’t convincing for me, there are high heels, but I think it is childish. It’s good that it is colorful  but I don’t get it. There is no fashion or creative view on it. Showing how to be a Instagram star in stereotype way, I don’t get it.

 There are rumors that 2 series will be filmed, I’m curious that would there be ambitious moments. 

Americans show in this series that world is small even Paris. 













piątek, 9 października 2020

Chaos and ruin?

 

Miało być o modzie, ale coś jeszcze głębiej we mnie siedzi. Większość Polski znalazła się w żółtej strefie. Znów mamy powrót do tego co było po lockdownie. Mądrość naszego rządu jest zatrważająca. Zresztą w  wielu krajach widzę głupotę rządzących. Czyżby wyborcy byli tak głupi i ślepi, że ich wybierają? A może powinniśmy wybierać mniejsze zło? 

Od jutra znowu w całej Polsce nosimy maseczki na zewnątrz. Czy to coś da w przenoszeniu się wirusa? Moim zdaniem nie bardzo.  Wesela mogą być organizowane, ale zakazano dyskotek i siedzenia w lokalach po 22. Gdzie tu rozsądek? Firmy już obawiają się kolejnego zamknięcia w domach ich pracowników, więc często pracują oni zdalnie. 

Dużo ludzi neguje tego wirusa. A on sobie poczyna, że ho ho. W zakazach nie ma mądrości, ale może ludzie potrzebują kagańca? 

Wszystko to jest pomieszane i poplątane. Jesteśmy na skraju zapaści gospodarczej. Jako jedyny kraj jesteśmy oznaczeni jako żółty jeśli chodzi o wartość naszej gospodarki. Kolejny lockdown by nas ubił. Ale rząd jest nieprzewidywalny i nie wiadomo co zrobi.

 To my w tym chaosie powinniśmy zachować zdrowy rozsądek i trzeźwe myślenie.


It should be about fashion, but I have something deeply inside me. Most of Poland is in yellow zone . We are coming back to things which have happened after lockdown. The wisdom of our government is terrifying . Apart from that I see stupidity of those who are ruling the world. Are voters so stupid and blind that they made such a choices? Maybe we should choose the lesser of two evils?

 Tomorrow is the day we people in Poland must wear masks outside again. Will it  shelter us from spreading the virus? I this the answer is definitely no. The weddings can be organized of course for smaller group of people, but discotheques or sitting in restaurant after 22 is prohibited. Where is  wisdom? Companies are worrying about another lock in homes their workers, so they often work at home. 

Many people try to convince others that the virus doesn’t exist. In allows we don’t have wisdom, but maybe people need it?

 Everything is confused. We are on the edge of economic collapse. Poland is the only country in Europe which is sign as yellow if it comes to worth of our economy.  Another lockdown could ruined us. But our government is unpredictable and we don’t know what they will do.

 In this chaos we should try to keep the common sense and clear head.

wtorek, 6 października 2020

Concept is not only idea of fashion?

 




Jak taki format sprawdzi się w galerii handlowej? Sama się nad tym zastanawiałam. W Szwecji już od jakiegoś czasu istnieje galeria handlowa, w której można kupić tylko używane rzeczy. Uważam, że chyba jesteśmy zbyt mało świadomym społeczeństwem by taki format na dużą skalę sprawdził się u nas.

 Ale zawsze można próbować na mniejszą skalę. Na taki krok zdecydował się Bazar Miejski. Jego działalność opiera się na sprzedaży regałów na których znajdują się powieszone ubrania do sprzedaży. Każdy może wykupić regał na wybrany przez siebie czas. Czyli to jest taki komis. Ogólnie świetna inicjatywa. Pierwszy punkt tego typu jest na ulicy Oleandrów, od niego wszystko się zaczęło. Później otwarto Bazar  Miejski na Żoliborzu i we Wrocławiu. 

We wrześniu do tego wszystkiego doszedł punkt w Galerii Młociny. Trochę ryzykowne posunięcie, niejako eksperyment. Mnie trochę trudno było tam trafić. Komis znajduje się na -1. Najlepiej trafić tam od wejścia do Primarka na poziomie 0 schodami ruchomymi w dół. To miejsce nie ma takiego klimatu jak Bazar na ulicy Oleandrów. Owszem tam jest ciasno, a w Bazarze w galerii jest komfortowo, poza tym są aż 4 przymierzalnie, ale to nie to samo. Bardzo dużo było jeszcze  tam rzeczy letnich. Nie trafiłam na wiele perełek, ale wiadomo, że w Bazarze raz coś trafisz, raz nie. Zależy od szczęścia. 

Jestem ciekawa jak ten koncept przyjmie się w galerii i  wrośnie w jej tkankę. Ogólnie klientów było mało. Mimo wszystko najbardziej odwiedzających Galerię Młociny przyciąga Primark.

How will it work in shopping centre? I wonder. There is in Sweden shopping centre where you can buy only used things. I think that in Poland we aren’t so conscious society, so in big scale such a concept couldn’t work. But we can try in lower scale.

 Bazar Miejski decided to do it, In this shop they are selling shelves where you can put clothes hanged for sale. Everybody can sell shelves  for particular time. It’s a consignment shop. It’s great idea.   First concept was created on  Oleandrow Street ,and it started. Later was opened Bazar Miejski in Zoiborz, and in Wroclaw.

There was opened another concept  In September  in shopping centre Mlociny. It’s some kind of experiment and risky. It was hard to me to get there. This Bazar is on -1 floor .Te best way to get there is from entrance of Primark on O floor escalators down. That place doesn’t have such a atmosphere as Bazar on  Oleandrow Street. Of course it’s smaller space and in Bazar in Mlociny is more comfortable and there are 4 changing rooms but it’s not the same. There are many summer clothes. I couldn’t found many special clothes but in Bazar once you find something or not. It depends on lucky.

 I’m really curious how this concept will manage to take roots. There were not many clients. Apart from that the visitors of shopping centre Mlociny mostly are attracted to buy in Primark. 



wtorek, 29 września 2020

How to shop in second hand?

 

Ostatnio odwiedziłam rodzinne strony. Zaszłam do secondo handów i mojego ulubionego sklepu Vintage Flora Vintage. Ale dziś nie o vintage mowa, a o szperaniu i to skutecznym. Poszłam do sieciówki lumpeksowej  CTO. Jest jeszcze inna sieciówa w moim rodzinnym mieście Haliszka.

 Wracając do CTO to udałam się tam na łowy. Uwielbiam to, że nigdy nie wiem co tam znajdę. I tak jest z każdym lumpem. Można trafić na skarb i to zupełnie nieoczekiwanie. Babka przede mną długo przyglądała się wieszakom ze swetrami, cierpliwie czekałam aż przejdzie dalej. Z początku były nieciekawe swetry z akrylu z sieciówek, ale pomyślałam tam coś musi być i przemierzałam wieszak po wieszaku. Nie przeglądając sztuka po sztuce możemy niestety ominąć skarby. 

Znalazłam sweter marki Boomerang ze Szwecji. Patrzyłam na składy swetrów. Ten sweter wydał mi się niepozorny, ale bardzo miły w dotyku. Przyjemny skład w większości wełna bez grama poliestru. Swetry tej marki jak sprawdziłam na stronie marki są po 300 zł, a ja swój w lumpie upolowałam za 8 zł. Odrobinę zmechacony, ale po goleniu nadający się do noszenia.

 Niektórzy twierdzą nie chodzę do lumpa, bo do tego trzeba mieć czas. A do zakupów w sieciówkach nie? Bardziej tu chodzi o cierpliwość. Typowy lumpeks nie ma selekcji, więc trzeba mieć masę cierpliwości. Ale jaką później ma się radochę jak się znajdzie perełkę za parę złotych. 

Moja rada jest też taka by nie odwiedzać lumpów w dniu nowej dostawy, jest wtedy straszny rozgardiasz i pełno ludzi, a ceny wyższe.

sobota, 12 września 2020

The Odder Side is not sustainable brand?

 

                                                         fot. Morgane Lay i Jonny Cochrane

Nowa kolekcja i  wiadro pomyj? O kogo chodzi? Marka The Odder  Side właśnie wypuściła na światło dzienne nową kolekcję na jesień/zimę 2020/21. Kampania marki robi wrażenie. Ubrania marki są prezentowane na pięknej i czarnoskórej modelce. Widać, że ta kolekcja powstała z myślą o Los Angeles, gdzie otworzą w przyszłym roku projektantki marki swój sklep. Nawet na tak ciepłą zimę, jaką obecnie mamy w Polsce w tych ubraniach będzie za zimno. Odkryte plecy, cieniutkie materiały nie zapewnią nam ciepła. Na jakieś większe wyjście owszem  jak się ma zapewniony transport to mogą się nadać te ubrania. 

Specjalnie w piątek udałam się do sklepu The Odder Side na Koszykowej by przyjrzeć się rzeczom z bliska. Owszem są ładne, ale czy składy są dobre? Myślałam, że może w sklepie internetowym marki jest jakaś pomyłka, jednak nie. Tak w ogóle dziwie się, że nie ma już koszuli Marais, to był hit. Mam dwie koszule Marais i jestem z nich bardzo zadowolona i oczywiście mają super skład. 

Marka kreuje się na zrównoważoną. Ale ostatnio coś się popsuło ze składami ich ubrań. Ceny poszybowały w górę, taki paradoks. Koszule Amber mają w składzie 50 procent poliestru. Jak to? To już nie są produkty eco tylko ściema. Swetry mają dużo akrylu, poliamidu. Mam wrażenie, że klientka płaci za otoczkę marki, czyli za sesję zdjęciową, a nie realną jakość i zrównoważoną modę. Marka przegięła pałę, stąd na Insta komentarze niezadowolonych klientek. Moja rada, jeśli marka kreuje się na zrównoważoną to i tak czytaj składy, bo może to być greenwashing.

niedziela, 6 września 2020

Change? Magda Mołek knows what it is.

 

Po co jest zmiana? Czy zmiana jest rodzaju żeńskiego? Pierwszy raz byłam na spotkaniu HerImpact w Miami Wars nad Wisłą i jestem pod dużym wrażeniem tego spotkania. HerImpact to platforma internetowa  nie tylko dla młodych osób, ale ludzi, którzy pragną rozwoju, impulsu do zmiany także w życiu zawodowym.

 Magda Mołek nieprzypadkowo prowadziła to spotkanie o zmianie. Ona sama przeszła na „ drugą stronę”, bo po 25 latach w telewizji powiedziała dość. Ta zmiana o 180 stopni życia zawodowego dojrzewała w niej o wiele wcześniej. Wtedy już chciała mieć coś swojego i na własnych zasadach. Postawiła na Youtube i Podcast o seksualności. Praca w telewizji ma też ciemniejszą stronę. Mołek wspomina, że długo nie mogła zasnąć w nocy. Stres i tempo to czarne strony telewizji, przy tym łatwo się można wypalić, a wymagania rosną, bo zmieniają się czasy i odbiorcy kanałów. Kiedy jej koleżanki z telewizji kupowały sobie drogie, markowe ubrania i torebki, ona odkładała pieniądze na to by zacząć robić programy na swoich zasadach. Na jej marzenie zawodowe poszły wszystkie oszczędności, które zgromadziła przez lata. Od Magdy bije optymizm i energia życiowa, naprawdę ta kobieta inspiruje. 

Tatiana, która była zaproszonym gościem wspomina, że przed lockdownem zaczęła pisać książkę o tym, że dawno nie było w Polsce żadnego kryzysu. Pandemia koronawirusa niejako sprawiła, że jej dzieło stało się nieaktualne. Musiała zmienić tematykę książki całkowicie.

 Teraźniejszość wymaga od nas elastyczności także na rynku pracy. Dziś jest potrzeba takich zawodów, a za kilka lat cześć starych zawodów przepadnie. Łączy się to z robotyzacją życia. 

Olga jest bardzo elastyczną osobą i wykonywała wiele zawodów. Nie boi się zmian zawodowych. Ostatnio napisała scenariusz filmu, wcześniej była skrzypaczką, aktorką.

 Tatiana mówiła o ważnej kwestii, że albo była uważana za starą na jakiś zawód albo za młodą. Taki jest paradoks. Nigdy wszystkim się nie dogodzi, trzeba iść własną drogą. 

Uczono nas byśmy były grzeczne i posłuszne, więc często postępujemy tak, bo to wypada. Wiadomo, że to nie jest dobra droga i trzeba to przepracować samej. Młode dziewczyny są trochę inaczej wychowywane. Ale czy na pewno mają łatwiej? Świetne spotkanie i bardzo inspirujące.

niedziela, 30 sierpnia 2020

Primark fashion disaster in Poland? But crowd loves it.

 

Cała Warszawa ruszyła na pospolite ruszenie. Tydzień od otwarcia sklepu Primark w Galerii Młociny w Warszawie postanowiłam tam pojechać. Dojazd z centrum? Tylko metrem, a i tak jedzie się ponad 20 minut. Mimo dalekiego usytuowania galerii od Śródmieścia nie zniechęciło to potencjalnych klientów.  Idąc w kierunku galerii można było się natknąć na mnóstwo osób  wracających z wojaży zakupowych z torbami z Primarka. Chyba nikt się nie spodziewał takiego zainteresowania sklepem przez klientów. Tydzień po oficjalnym otwarciu szał zakupowy  klientów nie mija. W innych sklepach panują pustki. 

By wejść do sklepu trzeba było czekać moment. I wiadomo jak wszędzie dezynfekcja rąk, sprzedawca sklepu wręcza nam też torbę na zakupy. I wchodzimy. Na poziomie O znajduję się między innymi  dział damski, kosmetyki, akcesoria.  Kolejny 1 poziom to m.in. dział męski, dziecięcy, bielizna damska. Ogólnie uważam, że ciężko tam kupić coś dobrej jakości i w naprawdę niskiej cenie. Jeśli chodzi o przedział cen to nie jest on wcale taki niski. Strefa w której ubrania dla kobiet były droższe była prawie opuszczona.

 Jeśli chodzi o ubrania damskie to szału nie ma. Dużo tam jeszcze było rzeczy letnich. Podobały mi się boyfriendy, slouchy jeans i spodnie ze sztucznej skóry, ale ich ceny były za wysokie jak na jakość, którą prezentuje ten sklep. Ogólnie poza jeansami inne ciuchy  nie były specjalnie modne i przypominały Pepco. Ceny jeansów były od 55 zł, a te bardziej modne kosztowały zwykle 75 zł. Niby te jeansy były wykonane w poszanowaniu dla środowiska.

 Bardzo dużo kobiet kupowało koczyki, mocno przerzedzone były miejsca , gdzie wisiały. Mnie bardzo podobała się torba, która na paragonie widnieje jako kopertówka, w stylu pouch bag w pięknym beżowym kolorze. A że w środku miała torbę ochronną I plastikową to nie zauważyłam rozprucia w środku, ale już nie chciałam jej wymieniać, bo jej warstwa zewnętrzna wygląda dobrze. Bardzo dobra jest do trzymania w ręce i pod pachą. Moja torebka- podobna, kupiona w polskiej sieciówce nie jest tak wygodna do trzymania w ręce. 

Dział męski nie jest za duży, ale podobnie jak na dziale damskim dużo na nim jeansów. Jestem ciekawa jak z działu artykułów do domu sprawdzą mi się zapachy w dyfuzorze. Ogólnie dział dziecięcy i domowy to chyba najfajniejsze działy. Jeśli chodzi o kosmetyki to cenowo jakiegoś ogromnego szału nie było, ale i tak ceny były przystępne w miarę. Ogólnie ten dział był bardzo kolorowy. Bałabym się kupić w tym Primarku walizkę.


 Urok nowości na polskim rynku na pewno podziałał, ale ja mam mieszane odczucia co do tego sklepu. Nie lubię takich tłumów. Na pewno na ogromy plus zasługuje szybka i sprawna obsługa w sklepie. Raczej jak pojadę następnym razem do tej galerii to do Bazaru Miejskiego, a nie Primarka.

niedziela, 23 sierpnia 2020

Trends and streetstyle?

 


Ktoś ci mówi tego się nie nosi. Olej to. Neony niemodne. Redaktorzy mody nie zawsze wiedzą lepiej.  A jeśli znają się na trendach to nie wszystko musimy wcielać w życie. Nie dajmy się omamić. To że coś jest modne to niekoniecznie jest dla nas. Czasem też czytamy gdzieś, że coś wychodzi z mody, jest passe, a później okazuje się, że tak nie jest. Pamiętam, że kiedyś czytałam te wszystkie artykuły o trendach i miałam mętlik w głowie. Przecież ugly sneakers miały wyjść z mody?

 Ulica kreuje coraz częściej trendy i różni ludzie piszący o tym powinni mieć to na uwadze. Poza makrotrendami, które noszą prawie wszyscy są też mikrotrendy. To są trendy dla prawdziwych fashionistek. One są trendsetterkami i jako pierwsze noszą daną rzecz. Oczywiście później dana rzecz może przejść to mainstreamu, ale nie zawsze tak się dzieje. Trudno jest przewidzieć, co przyjmie ulica, dlatego coraz trudniej jest być projektantem. 

Możemy inspirować się tyloma rzeczami. Nie bierzmy wszystkich tekstów tak serio, przecież piszą je tylko ludzie i nie zawsze mają rację. Przyznam szczerze, że moim największym źródłem wiedzy jest obecnie Instagram, tam naprawdę jest pełno rzetelnej wiedzy. Oczywiście czytam też artykuły online, ale inne treści niż kiedyś. To od nas zależy co będziemy nosić. Jeden założony modny ciuch nie czyni nas modnymi. Liczy się całokształt i to jak to udźwigniemy. Chciałabym widzieć w Polsce mniej pańciowatych stylówek, ale i tak jest o niebo lepiej niż kiedyś.

czwartek, 20 sierpnia 2020

Beauty is inside?

 

Wpadamy w to wszystkie jak śliwka w kompot. Chcemy być piękne. Od małego wmawia się nam, że takie musimy być by osiągnąć szczęście w życiu. Wpadamy przez to w anoreksję i bulimię.

 „Obsesja piękna” to książka ważna, poruszająca i do bólu szczera i prawdziwa. Autorka i zarazem badaczka nie pokazuje w niej tylko surowych faktów. W czasie pracy nad książką przeprowadziła ona szereg wywiadów z kobietami w różnym wieku na temat obsesji piękna. Wydaje nam się, że gdy będziemy idealne, piękne, szczupłe to nic nam nie stanie na przeszkodzie do szczęścia. Ale przecież nikt nie jest ideałem ,a pod jej pozorami często są rysy, skazy i słabości.

 Body shaming zamiast body positive to niestety nasze życie. Nie akceptujemy swojego ciała więc jak mamy czuć się szczęśliwe? Piękno to często kwestia względna. Wmawia się nam panujący kanon. Nie musimy być takie i możemy mimo rozmiaru antykanonowych możemy cieszyć się swoim ciałem.Ciało to nasz organizm, który ma nam dobrze służyć przez lata. Ale aby to się stało to powinniśmy dobrze je traktować z czułością i zrozumieniem.

niedziela, 16 sierpnia 2020

Chanel No 5 that's all I need.

 

Czy można dowiedzieć się czegoś nowego o powstaniu perfum Chanel No 5? To najsłynniejsze perfumy świata. Skąd wypływa ich moc? Mimo że najnowsza książka o Coco to powieść, jednak jest  w niej wiele elementów biografii projektantki. Autorka wnikliwie przygląda się jej  życiu.  Co najbardziej napędzało Chanel w życiu? Miłość i ambicja. 

Po tragicznej śmierci kochanka, z którego strony liczyła na to, że kiedyś będzie jego żoną straciła chęć robienia czegokolwiek. Jakby z jego śmiercią umarła cześć niej. Projekt na słynne perfumy był ich wspólnym pomysłem. To Misia, jej przyjaciółka, namówiła ją by mimo śmierci Boya kontynuowała ten projekt. To ona dodawała jej siły. 

Widać w tej opowieści jak wielki wpływ mieli na powstanie perfum różni mężczyźni spotkani przez Coco na swojej drodze. Jej urok ich przyciągał. Jeśli chodzi o ambicję to Chanel chciała być wreszcie traktowana na równi z bogatą socjetą. Jednak nawet po powstaniu perfum tak się nie stało. Ale nie można odmówić jej niezależności o której inne kobiety mogły tylko marzyć.

 Żyła na własnych zasadach. W duchu pozostała tą małą dziewczynką z sierocińca. Cyfra 5 spełniała ważną rolę w życiu Coco. To nie przypadek, że wybrała próbkę nr 5. Pierwotnie miała być wprowadzona mała ilość perfum przeznaczonych tylko dla najlepszych klientek. Na szczęście zainteresowanie jakie wzbudzały doprowadziła do ich seryjnej produkcji. Autorka dotarła do wielu istniejących źródeł na temat życia Coco. To wciągająca lektura nie tylko o perfumach Chanel.

How to find my way in fashion world?

 





Dużo osób tak robi? Mamy jakiś pomysł, ale go sabotujemy. Przemawia przez nas lęk, obawa, że to na pewno się nie uda. Porównujemy się przy tym z innymi, a przecież każdego z nas ścieżka jest inna. Bo nikt nie jest taki sam. Jesteśmy niepowtarzalni. Jednak cały czas w naszej głowie przemawia głos: inni są lepsi, mają większą wiedzę, znajomości, więcej szczęścia. Można tak wymieniać bez końca. 

Można być wiecznie niegotowym by coś zmienić. Ale często też życie może raczyć nas przeszkodami. I to od nas zależy czy je przeskoczymy bez szwanku. 

Założenie własnej marki to nie taka prosta sprawa. Trzeba znaleźć niszę. Robić coś innego. Wyróżnić się. Nie jest łatwo. Wybranie szwalni to też nie taka prosta sprawa. Jak to czytacie to pewnie zastanawiacie po co to piszę. 

Koronawirus uświadomił mi jak życie jest krótkie  i  urządzone na cienkich podstawach. Często żyjemy na automacie, robimy rzeczy, bo tak trzeba. Ale czego my chcemy? Sama zmagam się z trudnościami. Biję głową w mur. Oczekiwania vs. Rzeczywistość. Uwielbiam pisać od małego. Chciałabym żeby to było moją pracą, ale zmagam się z brutalną rzeczywistością. Moda to duża cześć mojego życia. Czy kiedyś wreszcie mi się powiedzie?

sobota, 8 sierpnia 2020

Laurent is always alive?

 

Nic tak nie boli jak samotność? W końcu obejrzałam film, który leżał na mojej domowej półce dość długo. O jakim filmie mowa? Saint Laurent to film, który pozornie nie skupia się na całym życiu projektanta. Głównie mamy tu młodego Laurenta, ale pojawia się tu też jego starsza wersja. Laurent jawi się jako postać nieszczęśliwa. Samotnik wśród tłumu. 

Bardzo negatywnie ukazano filmie partnera Laurenta – Pierre’a Berge. To on niejako przyczynił się do zamknięcia w szpitalu psychiatrycznym projektanta. Nastąpiło to po akcie buntu Yvesa. Yves nie panował nad swoimi emocjami, dawał się im ponieść, ale to nie powód by odebrać mu wolność. Lubił używki, alkohol, narkotyki. 

Jego partnera nie interesował sam projektant, ale „dobro” marki.Dlatego nie pozwolił na publikację udzielonego przez Yvesa wywiadu telefonicznego, w którym projektant mówi o swoim pobycie w wojsku i późniejszej depresji. Przecież to zszargałoby markę. Berge, niczym Dulska bohaterka powieści Zapolskiej, wyznawał zasadę, że swoje brudy powinno prać się we własnym domu. To co powinniśmy widzieć to obraz idealny,  fasada.

 Ale film pokazuje tez moc twórczą Laurenta i jego wielki talent. Miał przyjaciół, dla których był ważny. Mimo wszystko jest to film wart obejrzenia mimo że jest trochę przydługi.

niedziela, 2 sierpnia 2020

Beauty has no age

Dlaczego to robimy, my kobiety sobie i innym przedstawicielkom tej samej płci.? Pamiętam jak moja znajoma widząc grubszą  dziewczynę z przystojnym chłopakiem twierdziła, co on w niej widzi? Podobnie było z brzydszą dziewczyną jej zdaniem. Mówiła ona jak to nie może znaleźć miłości, a takie kobiety jakoś znajdują partnerów. Jakże łatwo jest patrzeć krytycznie na inne osoby, widzieć w nich skazy, a w sobie ideał. 

Karolina Cwalina coach spotkała się z hejtem na swój temat. Jakże ty jesteś za brzydka, gruba, żeby być z taki przystojnym mężczyzną. To jest straszne, co kobiety robią sobie w przestrzeni publicznej czy w Internecie. Przecież nikogo nie powinno obchodzić z kim jest Karolina to jej sprawa. Poza tym co z tego, że nie była chuda. 

Nie róbmy tego sobie. Internet mocno przekłamuje rzeczywistość, ale są już konta, które pokazują, że można tak idealnie wykadrować i przefiltrować zdjęcie, że wygląda się idealnie. 

Pamiętam, jak czytałam książkę Jacykowa stylisty, który był na spotkaniu w Ameryce, gdzie kobiety wyglądały na zrobione u tego samego chirurga. W Polsce robi się podobnie. Kobiety zrobione tak, że aż bije po oczach. Jesteśmy bardzo krytyczne wobec siebie. Pragniemy jak najdłużej zachować młodość. Tak się nie da. Tak samo jak wobec siebie jesteśmy krytyczne wobec innych kobiet. Jak nie kochając  siebie możemy wspierać inne kobiety?


piątek, 31 lipca 2020

Fashion slavery. Big brands wash their hands on it

Moda a niewolnictwo w XXI wieku? Niestety przy masowej produkcji trudno tego uniknąć. Ale nawet taka marka szczycąca się transparentnością temu uległa. Jak mamy ufać markom? Jak  mamy być pewni,  że kupujemy ubrania w których produkcji nie stosowano niewolniczej pracy ludzi. Niestety nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Jedno jest pewne hegemonia Chin w produkcji na wszystkich polach także produkcji  odzieży temu nie sprzyja. 

Okazuje się, że 80% bawełny będącej w procesie produkcji ubrań pochodzi z niewolniczej pracy. Dopóki marki nie będą znały całego łańcucha dostaw i nie będą transparentne to będą brały udział w tym procederze.

 LPP polska spółka skupiająca między innymi markę Reserved poinformowała, że zajmie się sprawą wytwarzaniem bawełny i jej pozyskaniem dla firmy. Niestety marki bardzo późno podejmują jakieś działania. O całym procederze było wiadomo już w tamtym roku. 

Cała ta atmosfera powoduje, że coraz bardziej chcę i kupuję rzeczy z drugiej ręki. Czy moda zawsze musi być brudna? Czy kiedyś zaprzestanie się wykorzystywania ludzi przy zbiorze surowców do jej produkcji za śmieszne pieniądze?


niedziela, 19 lipca 2020

Fashion habits in ...



Zmierzamy do katastrofy, która może wydarzyć się szybciej niż myślimy. Wszystko to dzieje się z powodu ludzkiej chciwości i braku poszanowania środowiska. Czy wiedziałyście, że najbogatsi mieszkańcy naszej planety, czyli  1 procent  obywateli odpowiada za aż 70 procent niepłaconych podatków. To  jest dla mnie niebywałe.  Ci ludzie już sami nie wiedzą, co mają robić z pieniędzmi i jeszcze im mało?!

Ludzie myślą, co ja mogę zrobić, jeśli oni nie robią nic? Po co mam coś robić? Jeśli tak większość będzie myśleć to nic nie zrobimy. Najważniejsze by nie kupować tylu niepotrzebnych rzeczy. I to niezależnie czy są to ubrania, czy sprzęty domowe. Gadżety to kolejna rzecz, która wpędza nas w pułapkę. Chcemy mieć nowszy model choćby komórki, lepszego laptopa itd. To błędne koło. Sprzęty, ubrania to wszystko jest coraz gorzej wykonane i długo nie przetrwa,  byśmy kupowały więcej.

Koronawirus sprawił, że kupujemy więcej przez Internet nawet o 30 procent. Kurierzy mają ręce pełne roboty. Sklepy stacjonarne mają gorzej. Myślę, że z czasem większość zakupów w Polsce będzie dokonywanych przez Internet. Sieciówki będą tylko w najlepszych lokalizacjach. Spełnią rolę showroomów.Przed COVID’EM nie byliśmy chętni by kupować przez Internet. Niejako pandemia wymusiła na konsumentach inne zachowania zakupowe. Czy to się utrzyma? Zobaczymy.


sobota, 18 lipca 2020

Positive body?



Czy można pozytywnie postrzegać własne ciało? Czy nie za bardzo zapędziliśmy się w propagowaniu ideału, który znacząco odbiega od rzeczywistości? Sztuczny wygląd zastąpił naturalność? Zwłaszcza można to dostrzec w mediach społecznościowych.  Ale na szczęście widać, że trochę ten trend ulega niejako odwróceniu. Na Instagramie są takie konta, które pokazują jak można pięknie wykadrować zdjęcie i je zretuszować, a z drugiej strony jak wyjść źle z podwójnym podbródkiem. Albo pokazują ciało z jego niedoskonałościami. Elisa Minetti właścicielka marki PLNY Lala pokazuje na swoim Instagramie jak można kochać swoje ciało. Radzka w rozmowie dla Women’s Health i sesji pokazuje ciało pozytywność.

Polki są bardzo samokrytyczne. Biczujemy się bardzo często, nawet te najmniejsze błędy potrafimy sobie długo przypominać. Już w wieku przedszkolnym możemy uczyć się miłości do swojego ciała. Niestety nikt wtedy tego nie uczy. Przecież żadna z nas nie jest doskonała. Te drobne skazy to cześć nas.

 Podoba mi się, że moda powoli zmierza do ciałopozytywności. Modelki plus size coraz częściej pojawiają się w kampaniach marek i na wybiegach. Matki mające zbyt wielkie żądania wobec swoich dzieci niestety sprawiają, że córki przestają kochać siebie.


Żyjemy ciągle w kulturze porównywania. Każda z nas jest inna i często nie wygląda tak idealnie jak na Insta. Moda jest dla nas, ale często jeszcze widzimy w niej za dużo idealności nierealnej do osiągnięcia realnym życiu. Droga do pokochania swojego ciała jest często długa i wyboista. Można być szczupłą i nie kochać swojego wyglądu.


Mnie się wydaje, że zaakceptowanie swojego wyglądu zewnętrznego przychodzi często z wiekiem. Mamy wywalone wtedy, że komuś nie podobają się choćby nasze odstające uszy mimo że jako nastolatki namiętnie je zasłaniałyśmy by nikt ich nie widział. Akceptujemy wszelkie blizny, cellulit, rozstępy.


sobota, 11 lipca 2020

Fashion is political?



Nie wyobrażam sobie świata bez mody. Wiadomo, że i tak musimy coś nosić. Mimo to ludzie wieszczą koniec mody. Może to koniec mody w dotychczas występującym wymiarze? Moda tak jak życie nas wszystkich ulegnie przeobrażeniom, ale mam nadzieję, że nie zniknie.

 Mówi się, że moda przestanie być łączona ze sztuką. Bo nie ma z nią nic wspólnego i prowadzi tylko do skażenia środowiska. Nie zgadzam się z tym pierwszym. Moda jest formą ekspresji, czerpie z malarstwa i wielu innych form sztuki. Nie jest samodzielna. Nie jest niezależna od kultury, polityki i obyczajowości. Po prostu jest formą sztuki użytkowej, ubraniowym designie wpisanym w czasy, w których występuje.

Owszem moda jest trucicielem planety. I może doszła do martwego punktu, kiedy musi zdecydować, w którą chce iść stronę. Fast fashion w obecnym wymiarze może się wyczerpać. 

Pokazy mody na sezon jesień/ zima będą tylko online. Część projektantów ogranicza ilość tworzonych kolekcji. Grupa marek luksusowych Kering zatrudniła dawną Hermionę z Harry’ego Pottera, czyli Emmę Watson by zajęła stanowisko osoby odpowiedzialnej u nich za zrównoważony rozwój . 

Świat się zmienił i zmienia się moda. Czy faktycznie bardziej przemyślamy swoje decyzje zakupowe, a może nadal kupujemy w rozpędzie? Moda to nie tylko trendy i kolejne must have’y. 

Moda to coś więcej pod ubraniami. To co nosimy ma znaczenie, więc moda nie jest wcale jakąś tam błahostką. Wiele kobiet boi się w Polsce odważnie ubierać. Wtapiają się w bezpieczny tłum by uniknąć przykrych komentarzy. Ludziom spotykanym na ulicy powinno wisieć i powiewać to co nosimy, bo to nasza sprawa. Nie lubię głupich komentarzy czy podśmiechiwania. Ubieram się dla siebie, ale niestety Polska jest nadal zaściankowa. A moda przecież powinna być dla nas, a nie my dla mody.


niedziela, 5 lipca 2020

Fashion use many drops


Jaki jest sposób niezależnych marek autorskich na kryzys? Nikt nie chce utopić dużo mamony na towar, który się nie sprzeda. Jakie jest więc rozwiązanie. Wypuszczanie dropów, czyli towaru w ilości limitowanej. Później jeśli ubrania dobrze się sprzedają, wybrane modele są doszywane.

Sytuacja obecnie na całym świecie jest daleka od normalności. Mimo wszystko ludzie nie kupują tak dużo. Monika Kamińska właścicielka  własnej  marki twierdzi, że sytuacja w kupowaniu branży odzieżowej wróci do starego stanu sprzed pandemii najwcześniej w marcu przyszłego roku. Najgorzej mają marki, których materiały utknęły zagranicą. 

Szwalnie w Polsce mają pełne ręce roboty. Trzeba realizować wiele zleceń. Nie chcemy i nie powinniśmy doprowadzić do tego, aby szwaczki pracowały po 12 godzin codziennie. Marki próbują uświadamiać klientów, że produkcja ubrań nie jest taka prosta i  składa się na nią wiele czynników. 

Podoba mi się, że marki coraz częściej pokazują jak są tworzone ich ubrania. To nie jest zła wola projektantów marek, że towar pojawia się w sklepie później. Ludzie zdają się nadal nie rozumieć tego procesu stąd konieczne jest ich informowanie o tym. Doszywanie projektów też wymaga czasu. Bądźmy cierpliwi.


czwartek, 2 lipca 2020

Are we fashion slaves?



Co robią sieciówki by pozbyć się starych ciuchów? Wystawiają je na wyprzedaży. Z powodu koronawirusa wiele marek nie mogło sprzedać ciuchów stacjonarnie. Jak wam wiadomo koronawirus wybuchnął w Polsce w okresie przejściowym, międzysezonowym. Sklepy zamknięto i teraz chcą się pozbyć zalegającego towaru. Nie jest to żadne zaskoczenie.


 Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, że kiedy jest luty do sklepów trafia już towar letni. Nie za szybko? Moda sama utknęła w ślepym zaułku. Chcemy szybko, tanio. Nie zastanawiamy jakim kosztem się to odbywa. A płacimy za to wszyscy zmianami klimatycznymi. Jeszcze w lutym, marcu pełno jest w sklepach sieciówkowych towarów zimowych. Mimo tego jak sklepy mają dużo towaru to nie widzę jakichś zatrważających masowych obniżek. Oczywiście można znaleźć w markach Fast fashion towary mocno przecenione, ale pełno jest tak sobie przecenionych. Nie ma jakiegoś nadmiernego szału. 

Sieciówki mocno dotknęła pandemia. Stan sprzed już nie wróci. Już wiadomo, że w maju było o 56 % mniej klientów w galeriach niż wcześniej. Najemcy w Galerii Północnej w Warszawie zorganizowali niedawno protest. Chodzi oczywiście o pieniądze. Dlaczego najemcy mają płacić taki sam czynsz jak przed pandemią? Dochody sklepów przecież znacznie się uszczupliły. 

LPP jest jedną z nielicznych grup, która nie otworzyła dużej ilości sklepów. Właściciel negocjował korzystne dla firmy czynsze. Nikt nie chce dopłacać do interesu. Może dlatego nie ma takich  hiper wyprzedaży. 

Firmy boją się co będzie jutro? Bo najłatwiej byłoby i najszybciej pozbyć się ciuchów za niskie pieniądze. Ale to są koszty. Sieciówki boją się robić takie wyprzedaże. Czy to jest dobra polityka? Z jednej strony to rozumiem, a z drugiej znowu wystawią niesprzedany towar za rok? Gdzie tu logika?

 


niedziela, 14 czerwca 2020

Elektrownia Powisle fascinating architecture?

Zaskoczenie, ekscytacja czy tylko ciekawość? Niedawno otworzyła wreszcie swoje podwoje Elektrownia Powiśle. Otwarcie tego punktu miało być w kwietniu, ale jak wszyscy wiemy z uwagi na pandemię nastąpiło później. Jeśli chodzi o stronę architektoniczną to miejsce robi ogromne wrażenie.  Odnowiony postindustrialny charakter tego miejsca nie zabiera mu jego ducha historii. Zachowano chociażby machinę, która uruchamiała oświetlenie centrum Warszawy.

 Kiedy byłam w tej przestrzeni dawnej elektrowni to nie otwarto jeszcze przestrzeni urodowej. Ale już świeciły tam małe neony związane z tą przestrzenią, czyli urodą. Ta nowa miejscówka na mapie zakupowej Warszawy inspiruje w sensie jej odrestaurowania i liftingu. 

To centrum zakupowe dla bardziej wyrafinowanych, wymagających klientów i z większym portfelem. Poza sklepami polskich projektantów znajdują się też tu sieciówki głównie premium. Nie byłam w COS-ie, bo jest dla mnie zbyt minimalistyczny. Postanowiłam zajść do sieciówek, których nie było dotychczas w Warszawie. Weekday prezentuje modę młodzieżową, dużo t-shirtów w męskim stylu, prostych, basicowych elementów.  Jestem za stara by ta marka mnie głębiej zainteresowała. Urban Outfitters też nie zachwycił mnie ubraniami, nawet jeszcze bardziej niż Weekday. Trudno było tam dojrzeć coś modowego. Dział z książkami także mnie nie zainteresował. Jestem slow to sklep z polskimi markami. Nigdy w nim wcześniej nie byłam, poprzednio znajdował się chyba w Promenadzie. Nie zachwycił mnie. Wywołał oburzenie, bo zobaczyłam projekt bardzo podobno, a nawet identyczny z The Odder Side. Ten sam V- dekolt z tyłu. Taki sam projekt odderek widziałam na żywo , więc wiem co mówię.

Kiedy była w Elektrowni wiele marek polskich jeszcze nie było otwartych w tym choćby Elementy. Na pewno mając więcej pieniędzy kupiłabym coś od polskiej marki, ale po ostatnich aferach pewnie bym się trochę wahała, ale Elementy są bardzo transparentne, więc może coś od nich. Butik kosmetyczny Galilou też znalazłby się na tej liście. Jest tam marka Aesop znana mi z Instagrama, niszowe perfumy i inne smaczki znacznie przekraczające mój budżet. Można tylko pomarzyć. . Strefy restauracyjnej nie odwiedziłam, ale to nie blog o jedzeniu.

 Dzikich tłumów w dzień otwarcia nie było może też ze względu na ceny. Na pewno dam szansę temu miejscu ze względu na jego potencjał


niedziela, 31 maja 2020

How to trust polish brands?






Coraz trudniej zaufać polskim markom. Skoro dyrektorka mody Vogue’a polskiego twierdzi, że dużo większych polskich marek stosuje niecne praktyki, to coś jest na rzeczy? A jakie marki ma na myśli? To jest generalizowanie nie poparte przykładami. Tak jakby usprawiedliwienie marki Veclaim. Bo przecież wszyscy oszukują. Osoba na tak wysokim stanowisku powinna bardziej uważać na to, co pisze. 

Zaufanie do marek można opierać na dokładnym przejrzeniu strony marki. Pytanie skąd pochodzą materiały, gdzie są szyte rzeczy, jakie certyfikaty ma dana marka? Powinniśmy móc zadawać takie pytania i otrzymać szczere odpowiedzi. Niestety jest inaczej. Marki sprawnie wymigują od odpowiedzi na te pytania. Zapominają o tym, że klient jest coraz bardziej świadomy.  I nie da się tak łatwo zrobić w bambuko. Ale jednak się daje? Jak mieć zaufanie? 

Przecież rzecz wyprodukowana w Polsce nie musi być bardzo droga. Czy marki nie zarabiają na naszej niewiedzy? Jestem ciekawa jakie marki jeszcze się pogrążą i jak z tego wybrną? Nikt nie lubi być oszukiwany. Jessica może po pewnym czasie założyć kolejną markę odzieżową. I czy ta marka będzie takim samym oszukaństwem jak Veclaim? Przecież część jej fanów pójdzie za nią w ogień.


New beginning?

  Jak to się stało? Czas biegnie nieubłaganie. Pomyśleć, że tyle mnie tu nie było. Ostatni wpis jest z października 2022 roku. Próbowałam, c...