sobota, 31 grudnia 2016

Happy New Year 2017



Nasze wybory i to nie tylko modowe mogą mieć daleko idące konsekwencje. Książka „Światło między oceanami” wywołała we mnie masę refleksji. Dlaczego na blogu modowym piszę o powieści niemodowej? Bo jest to szczególna powieść. Przeczytałam ją pod koniec roku, który wkrótce przeminie.
Nasze decyzje  kształtują nasze życie. Ważne jest, by postępować etycznie nawet wtedy, gdy można nagiąć trochę rzeczywistość.

 Isabel i Tom przygarnęli dziecko, które przypłynęło na wyspę tego latarnika i jego żony. Potraktowali to jako dar od losu. Ta decyzja miała wpływ na ich całe życie. Nie wnikali w to, gdzie jest matka dziecka uznali, że nie żyje.

Są takie chwile, gdy podejmujemy pochopnie dane decyzje i później długo żałujemy. Ta opowieść uczy nas, że życie jest oparte na ciągu 
przyczynowo – skutkowym  i nasze decyzje nie są zawieszone w próżni.

Życzę wam w roku 2016 świadomych decyzji, dobrych, przemyślanych i co najważniejsze zgodnych z szeroko pojętą moralnością. Pamiętajcie,  złe, pochopne decyzje mogą mieć wpływ nie tylko na was, ale też na waszych bliskich.

Not only our fashion choices have big consequences. A book “Light between ocean” gave  me a lo of reflections. Why do I write on a fashion blog about book which is not connected with fashion? Because it is a special book. I read it in the end of this year. Our choices have big impact on our life. It’s important to advance ethically, even when we can change a bit our reality.

Isabel and Tom brought up a child, who arrived on the island, where this lighthouse keeper and his wife lived their life. They thought, that this is a gift of life. This decision had big impact on their whole life. They didn’t probe where is the mother of this child and they didn’t considered that she  live.

There are such  moments, when we made bad decisions and later we regret it. This story shows to us, that life is based on cause and effect and our decision aren’t left hanging in the air.


I wish you in 2017, aware , good, and what is the most important moral decisions. Remember, bad or foolish decisions not only  have impact on our life, but on your family’s life. 

czwartek, 22 grudnia 2016

Sustainable fashion by Stella McCartney


Stella McCartney nie od dziś interesuje się prawami zwierząt. Sama tworzy odpowiedzialną modę opartą na naturze, ale nie na cierpieniu zwierząt. Jest gorącą przeciwniczką naturalnych futer.

Projektantka zauważa, że w modzie jest coraz mniej cierpienia zwierząt, a coraz bardziej ludzie są odpowiedzialni. I to zarówno projektanci, jak i konsumenci. Obydwie te grupy zauważają, że moda najbardziej szkodzi środowisku naturalnemu. Znana jest linia wegetariańska Stelli. Ona sama, gdy dowiedziała się, że jej właściciel - firma Kering używa skóry pytona mocno się temu sprzeciwiła. 

Naciskała też na inne firmy by przestały używać futer naturalnych. Jak sama mówi : „ Futra sztuczne czy naturalne niczym się nie różnią. Nie ma powodu, by zabijać 15 milionów niewinnych stworzeń”.

Stella zwraca się też do konsumentów, którzy mają też wpływ na ten stan :
„ Bądźcie świadomymi konsumentami. Zapomnieliśmy o tym, że mamy wybór. Jest naprawdę ważne by wiedzieć co się konsumuje, zadawać pytania, redukować ilość spożywanego mięsa, by spojrzeć, jaki tryb życia się prowadzi i  jaki się ma wpływ na środowisko. McCartney apeluje do sumień kupujących : 
„Zadajcie pytanie, zwłaszcza wielkim korporacjom czy używają takiego materiału jak PCV,  dlaczego zegarek kosztuje 3 funty, co tu się stało począwszy od A do Z?”


Wydaje się , że nowe pokolenia są coraz bardziej świadome, jeśli chodzi o modę. Niestety w Polsce ciągle zwłaszcza w mniejszych miastach pokutuje opinia, że lepiej mieć coś taniego i więcej niż coś droższego, ale wykonywanego w świadomy sposób. Na to wszystko poza brakiem świadomości mają też wpływ niskie zarobki. 

sobota, 17 grudnia 2016

Christmas time and fashion books











„Moda lepsza niż seks”? Służy uwodzeniu, ale czy lepsza. Tytuł tej książki jest o wiele bardziej zachęcający niż jego tekst. O samych bitwach co lepsze moda czy seks poświęcono tu niewiele miejsca. Mamy historię ubrań i ludzie, którzy są obeznani w modzie będą się ta książką nudzić.

„100 lat mody” jest o wiele lepszą propozycją. Bogato ilustrowana ukazuje pełny przekrój tytułowych stu lat mody na świecie. Jak dla mnie trochę za mało w niej jest treści, ale to przecież album. Ale ostatnio wypożyczyłam "Historię mody", bardzo grubą książkę. Ciekawe czy będzie lepsza od "100 lat mody" albo równie dobra.Mimo wszystko warto tę książkę przeczytać. Te stulecie mody obfitowało w wiele wydarzeń ważnych i przełomowych. Może się czepiam do tej treści ale tak to odczuwam.

Idą święta. Pamiętacie pana Darcego i jego słynny sweter z łosiem z filmu „Dziennik Bridget Jones” ? Znowu przyszła moda na świąteczne swetry. Widzę je w prawie każdej sieciówce. Czy ten trend przetrwa do następnych świąt? Trudno powiedzieć. Ale obecnie to hit. Mimo wszystko są to kiczowate swetry, ale czy kiczowate znaczy gorsze? W żadnej książce nie przeczytałam jeszcze o historii swetrów świątecznych. Może ich po prosu kiedyś nie było? Tylko to wymysł naszych czasów.  Myślę, że tak. Faktycznie przy komercjalizacji świąt każdy chce ubić na nich interes. A sama magia pryska. Nie mam nic przeciwko świątecznym gadżetom. Tylko pomyślcie po co wam sweter, który tylko założycie tylko na święta czy  to nie strata pieniędzy. Bo dodatki  zawsze się gdzieś przemyci, a sweter czy bluzę jest znacznie trudniej, co nie znaczy, że to jest niemożliwie. Pomyślcie nad tym.


środa, 23 listopada 2016

Inditex - Pantone





Co to były za warsztaty. Już dawno powinnam była o nich napisać. Pod koniec września pojechałam do Warszawy  na warsztaty organizowane przez Inditex. Dlaczego piszę dopiero teraz? Bo zdałam sobie sprawę, że warto o nich mimo wszystko napisać dla was, moi drodzy czytelnicy. Jak wiecie Inditex to grupa, która obejmuje zasięgiem takie marki jak np. Zara, Stradivarius, Bershka, Massimo Dutti, Uterque, Oysho itd.

Warsztaty były podzielone na część teoretyczną i praktyczną. Najpierw opiszę wam tą pierwszą część. Przybliżono nam  krótko sylwetki największych projektantów i co im zawdzięczamy. Poznałyśmy rodzaje sylwetek ( dla większości było to raczej przypomnienie – dużo kobiet biorących udział w warsztatach było stylistkami). Zaprezentowane zostały kolory Pantone tej zimy i okazało się że Inditex w swoich markach opiera się na nich właśnie. Poza tym wpływ na wybór danego koloru Pantone ma sytuacja społeczno – polityczna na świecie, więc nie jest to jakoś oderwane od rzeczywistości. Jak wielu by się zdawało ,dla których moda jest poza rzeczywistością. W przypadku trendów miałyśmy na podstawie wyświetlanych zdjęć bieżących kolekcji projektantów zgadnąć jakie materiały, style dominują w tym sezonie. Było to fajne ćwiczenie.

Mnie bardzo spodobał się model dyfuzji innowacji E. M. Rogersa. Jest to podział na innowatorów( tendsetterów, trendwatcherów). Później są szybcy naśladowcy. Dalej jest wczesna większość. Po niej  późna większość i na końcu znajdują się maruderzy, czyli osoby, które najpóźniej przejmują dany trend. Ta hierarchia ukazuje nam drogę trendów od początku do końca. Trendy są wokół nas  i to od nas zależy co z nich wybierzemy. Dowiedziałam się tez o targach organizowanych Niemczech o tworzeniu okien wystawowych. Przedstawiciele sklepów Inditexu z Polski jeżdżą tam co roku.


W ramach teorii miałyśmy jeszcze w siedzibie Inditexu stworzyć stylizacje z ubrań dostępnych w pomieszczeniu. Później przenieśliśmy się do sklepu Zary na Marszałkowskiej. Tam miałyśmy jeden strój dobrać do koleżanki z grupy. Były podane tematy stylizacji : trendy, stylizacja wieczorowa i sportowa elegancja. Ogólnie całe warsztaty oceniam pozytywnie, dużo się dowiedziałam i poznałam ciekawych ludzi. 

niedziela, 20 listopada 2016

Maja Sablewska - your new look in Olsztyn
































Tej osoby nie trzeba nikomu przedstawiać. Maja Szablewska specjalistka od wizerunku. Ma wielu fanów. Nie ważne co robiła wcześniej. Liczy się to, że jej metamorfozy przyciągają mnóstwo widzów przed telewizory TVN Style. Nie miałam okazji by z nią wiele porozmawiać. Naprawdę trzeba było walczyć by zrobić sobie z nią zdjęcie. Zapamiętałam ją jako osobę o bardzo szczupłej figurze i mającej własny styl. Maja też ma sposób na siebie. Widać, że lubi zmieniać życie kobiet i znalazła swoją drogę. Ale zacznijmy od początku.

W tamten piątek 11 listopada w Olsztynie w restauracji Przystań z pięknym widokiem na jezioro Krzywe odbyło się niepowtarzalne wydarzenie wieczór dla kobiet. Wisienką na torcie miały być metamorfozy spod ręki Mai Szablewskiej.

Najpierw można było oglądać ubrania różnych marek. Prezentowały się sklepy : Deni Cler, Baldowski i Top Style (outlet z różnymi markami, jak choćby Tommy Hilfiger i Massimo Dutti), poza tym sklep biżuterii z duszą - Soul Beads czy z bielizną - Koemi oraz z sklep z kosmetykami.

Udało mi się wygrać zaproszenie na to wydarzenie dzięki sklepowi Top Style, w którego konkursie brałam udział.

Uczestniczki tej imprezy mogły poddać się zabiegom kosmetycznym i mieć zrobiony makijaż. Później marka Koemi - sklep z bielizną na modelce prezentował jak powinno się dobierać biustonosz. Było to dość ciekawe tylko trwało trochę krotko. Później nastąpił finał wieczoru metamorfozy Szablewskiej.


Aby zostać wybrane te kobiety musiały przejść rozmowy ,ale najpierw wysłać zgłoszenie. Kilkanaście zgłoszeń wpłynęło i wybrano tylko 5 pań. Szablewska krotko acz treściwie opowiadała o metamorfozach. Trzeba przyznać,  że efekty były świetne. Ale mam jedna uwagę. Wszystkie te kobiety były w miarę szczupłe, wiec Maju jeśli to czytasz to następnym razem wybierz kobiety mające trochę więcej krągłości. Taka mała rada.
Musze przyznać, że ta metamorfozowa kulminacja wieczoru była prawdziwym hitem. 

niedziela, 13 listopada 2016

Chanel No 5 is a symbol

Co 30 sekund sprzedaje się na całym świecie jedna butelka tych perfum. Jakich? Chanel No 5 oczywiście. Można śmiało nazwać je kultowymi. Od swych początków budzą wielkie emocje.

Poznanie kulis powstawania tego fascynującego zapachu, który pobudza wyobraźnię było równie ekscytujące. Sama symbolika tego zapachu, a konkretnie jego nazwy pobudza wyobraźnie. Ten zapach wypływa z wnętrza duszy Chanel i jest nierozerwalnie związany z nią samą. Poza tym kupując te perfumy dotykamy niejako jej wnętrza. Wchodzimy ukradkiem do jej świata.

Coco była osobą fascynującą i takie są jej perfumy. Książkach o Chanel No 5 przybliża nam cała genezę powstania tego zapachu i jego przeogromną historię. Wiele nowego dowiedziałam się z tej książki o tych słynnych perfumach. Mimo wojen przetrwał on  do dziś w niemal niezmienionej formie. Chanel inspirowała się carskimi perfumami rodziny Romanowów. A skąd nazwa No 5? To proste Coco wybrała próbkę o tym numerze przygotowaną przez wybitnego nosa perfumiarstwa.


Ostatnio powstał nowy zapach Chanel No 5. Czy jego sprzedaż przebije stary, mistrzowski zapach? Zobaczymy. Magia perfum Chanel na razie się nie kończy i jest ponadczasowa. Rysa, którą był konflikt z żydowską rodziną, która dostała od Coco większość udziałów nie  zmąciła kultowości tego zapachu. 

sobota, 5 listopada 2016

Eileen Ford mother for models?




Byłam bardzo ciekawa tej książki. Historia kobiety, która prowadziła jedną z największych agencji modelek jest niesłychanie fascynująca. Ta kobieta bez koneksji, własnymi rękom a zbudowała imperium modelek. A wszystko zaczęło się od modelingu samej Eileen Ford.

Niestety Eileen nie odniosła większych sukcesów jako modelka. Ale postanowiła założyć agencję modelek. Szybko odniosła sukces. Ona była osobą zarządzającą agencją modelek mocną ręką. Jej mąż z kolei łagodził spory.

  Byłe modelki dobrze wspominają swoją pracodawczynię. Dbała o nie, była można tak powiedzieć ich zastępczą matką,. Dbała o ich kontrakty, pilnowała ich stawek, by się nie przepracowywały. Bez męża, który łagodził jej humory i także odpowiadał za wyszukiwanie najlepszych kontraktów modelkom - ta firma by nie istniała.

 Przez romans męża małżeństwo mogło się rozpaść. Na szczęście do końca stanowili zgrany team. 

Eileen jeździła do Europy np. do Skandynawii i podpisywała kontrakty z przyszłymi modelkami jej agencji. Co ciekawe parę modelek, które zrobiły później wielką karierę przeszło koło nosa Eileen, choćby Veruschka. Jednak to z jej firmy pochodziły Naomi Campbell czy Jane Fonda.

Kiedy na scenie pojawił się John Casablancas, Eileen nie chciała pozwolić mu na działanie. Obawiała się silnej konkurencji. Poza tym John spał z modelkami ze swojej agencji czego nie popierała Eileen. To John wymyślił kompozyty gdzie zbierano najlepsze zdjęcia reklamowe modelek. Powoli zabierał kawałek tortu ,który należał do Eileen. Z czasem musiała ustąpić mu pola. Ale sama Eileen także podbierała wcześniej modelki innym agencjom modelek. Wojna modelek jaką toczyła z Johnem nie działa się bez przyczyny. On stosował te same metody, których wcześniej używała Eileen.


W czasach agencji Ford nie było mowy o anoreksji czy rozmiarze zero i wydaje się , że świat mody nie miał wtedy takich problemów. Na pewno było spokojniej. Wydaje mnie się, że dziś świat mody jest bardzo szybki i można powiedzieć że  zbyt szybki. 

niedziela, 23 października 2016

Be creative - wear Kenzo for H&M

Wiele osób ma dobry gust, ale nie są dość odważni, by zdobyć się na kreatywność”. Te słowa Billego Cunighama nie tracą na aktualności. Jako fotograf uliczny widział on wiele  stylizacji i wyciągnął z nich słuszne wnioski.

 Kolekcja Kenzo dla sieciówki H&M wywołała w Polsce negatywne opinie. Większość twierdzi, że to moda prosto z bazaru. Rzeczywiście wielość  wzorów w tej kolekcji może oszałamiać. Jest to jedna z bardziej kolorowych współprac H&M-u. Nie każdy to założy i trzeba się tu wykazać wielką odwagą i kreatywnością o których wspomniał Bill. Czy polskie ulice są gotowe na total looki z tej kolekcji? Niestety myślę, że nie. No chyba, że w większych miastach. Ale mimo to pojedyncze rzeczy z tej kolekcji także mogą wspaniale wzbogacić stylizację.

 Czasami wystarczy wzbogacić stylizacje o jeden odważny element i zrobić coś innego. Nietypowe dodatki czy zestawienie kolorów to jest coś czego zwłaszcza jesienią i zimą brakuje na polskich ulicach. Trzymamy się prostych stylizacji, nie wysilamy się by bawić się modą. Czasem po prostu nie możemy niestety tego robić, bo dress code w firmie nam nie pozwala. Ale czasem wystarczy mały element i już wyglądamy inaczej. Nie każda dziewczyna w szarym t-shirt’cie i  jeansach wygląda świetnie no chyba że jest Kate Moss.


Czy jesteśmy gotowi  na zmiany? Niestety boimy się narazić na ostracyzm otoczenia, na wyśmianie. Powoli się to zmienia, ale głównie w dużych miastach. 

It's hard to be a mother in Upper East Side,Primates of Park Avenue...




Myślicie, że bycie matką to prosta sprawa?  Tak naturalna, że nie trzeba o niej pisać książek. Mylicie się. Wychowanie dziecka na Upper East Side w Nowym Yorku to nie taka prosta sprawa. Zwłaszcza jeśli jest się przybyszem z Upper West Side. Różnica między tymi dwiema dzielnicami jest przeogromna. 

Wschód jest bardziej tradycyjny, bogatszy, mniej wyluzowany, gdy zachód jest hipsterski, demokratyczny i nowoczesny. Autorka "Naczelnych z Park Avenue" jako przybysz z tej innej połowy Nowego Jorku mogła się zdystansować i pokazać nam jaka naprawdę jest jej bogata część. 

Znalezienie dobrego żłobka graniczyło z cudem. Tak naprawdę dla matek ze wschodu sam żłobek był już trampoliną do późniejszego sukcesu dziecka. Im bardziej prestiżowy tym lepiej. Najlepiej było mieć pośrednika między nami, a żłobkiem. Kogoś kto ma duże wpływy i zna odpowiednie osoby na odpowiednim miejscu. 

Matki ze wschodniej części NY są pod ciągłą presją. Muszą być idealnymi matkami i żonami. Często nie pracują, co na zachodzie jest rzadkie. Mają idealne ubrania od takich projektantów jak Burberry czy Dior. Idealne buty,torebki - tu króluje Birkin. Zdobycie birkinki graniczy z cudem. Żeby ją dostać często trzeba się zapisać na listę oczekujących. I to niestety nie gwarantuje sukcesu. Autorka uległa czarowi torebek postanowiła sprawić sobie birkinkę. A wszystko wzięło się od tego,że mijając ileś kobiet, które dosłownie spychały ją z chodnika dzierżąc drogi przedmiot pożądania, luksusową torebkę. Wtedy Wednesday pomyślała,że jeśli kupi taką torebkę to te incydenty się nie powtórzą. 

Matki w żłobku jej synka nie odzywały się do niej i traktowały ją z wyższością. Uznawały ją za obcą. Dopiero kiedy miło gawędziła z ojcem któregoś z dzieci ze żłobka to te kobiety ją zauważyły. 

Martin jako miłośniczka antropologii ukazuje nam jak przykłady ze świata zwierząt czy plemion mają się do naszej rzeczywistości. Mnie najbardziej zaskoczył przypadek ptaka samca, który by przypodobać się samicą,  wydawał specyficzny dźwięk skrzydłami. Tym samym narażał się na drapieżników, bo w czasie wykonywania tego swoistego tańca godowego nie mógł  szybko uciec od potencjalnego zagrożenia, był bezbronny.

Z czasem autorka za fasadą kobiet zimnych , niedostępnych, w najlepszych ubraniach zauważa lęk. Lęk o swój los.Zależne od męża nie mają pracy. Chodzą często do stylistów fryzur, na manicure itp. Muszą być nieskazitelne,ale tylko one wiedzą co kryje się za tą powłoką.

Jeśli chodzi o modę to dowiedziałam się z tej książki ciekawej rzeczy. Otóż bogaczki z Park Avenue albo mają swoich stylistów, albo są dla nich urządzane specjalne spotkania na których mogą kupić designerskie ubrania jeszcze zanim pojawią się w sprzedaży. Poza tym chodzą one na różne imprezy charytatywne np. w sklepie Dolce & Gabbana i kupują tam świetne rzeczy. Chodzi o  to by być przed wszystkimi. To ja pierwsza założyłam tę sukienkę czy takie buty. Trochę to sprawia wrażenie pędu z którego nie ma końca.

Ogólnie rzecz biorąc za swą zbroją są to kobiety nieszczęśliwe, ale może niektóre mają taki styl ?

niedziela, 16 października 2016

Korean's beauty secret?


Twarz mamy jedną aż do śmierci. O urodę trzeba dbać. Pozornie tak oczywista czynność wcale nie wydaje się być tak oczywista. Autorka książki „Sekrety urody Koreanek” stawia na naszej drodze drogowskazy, które mają nam pomóc w uzyskaniu pięknej twarzy. 

Jak sama przyznaje w młodości nie dbała zbytnio o urodę mimo licznych próśb matki. Poza tym korzystała skrzętnie ze słońca. Przecież opalenizna wygląda zdrowo? Wyjazd do Korei odmienił jej myślenie o urodzie o 180 stopni. Zmieniły się jej nawyki myślowe i zwyczaje urodowe. 

Koreanki unikają słońca jak mogą, nie opalają się, a gdy gdzieś wychodzą to chowają się pod parasolem. Kremy bogate w filtry przeciwsłoneczne to dla Koreanek podstawa. Nie wyjdą z domu bez nałożenia warstwy kremu i autorka sama zaczęła to wcielać w życie i szybko przekonała się, jak dobroczynne są skutki naszego działania. 

Nawilżanie skóry sprawia, że Koreanki wyglądają tak promiennie mimo upływu lat. Koreanki mają przeznaczony czas na zabiegi i trzymają się tego i nigdy nie odpuszczają sobie. Olejki do twarzy czy maseczki w płachcie to ich element pielęgnacji. Zwłaszcza te drugie są szalenie popularne i stosują je Koreanki o różnych typach skóry. 

Charlotte pokazuje nam jakich środków powinnyśmy stosować do różnych typów cery. To zestawienie jest naprawdę pomocne. 

Niestety Koreanki nie unikają operacji plastycznych. Mimo stosowania zabiegów pomagają też sobie sztucznie. Ale czy nie robią tego przesadnie inwazyjnie, a ich twarze nie przypominają maski? Autorka nie wspomina by te zabiegi były stosowane w ten sposób i na wielką skalę. 

Mimo to ten poradnik jest świetnie napisany i na szczęście cześć koreańskich produktów możemy kupić w polskich drogeriach. W pięknych nietypowych opakowaniach nie tylko dobrze wyglądają, ale i są skuteczne dla naszej skóry.

niedziela, 9 października 2016

Make up detective rules




Początek niekoniecznie świadczy o wartości lektury. Są książki, które wciągają nas od początku. I są takie, które mają dobry początek, a dalej niekoniecznie da się je czytać. Napisano też takie, którym trzeba dać szansę, bo początek maja niezbyt dobry, ale później się rozkręcają. Ostatnio przeczytałam dwa modowe poradniki.

„Jak wyglądać olśniewająco” to poradnik dzięki któremu dostajemy przydatne rady udzielone nam przez specjalistów z danych dziedzin urody, makijażu czy fryzur. Przybliżają nam swoje sekretne triki, które możemy wykorzystać. Poznajemy tajniki fryzur odpowiednich dla danej twarzy. Autorka ukazuje nam  nie tylko drogie produkty z wyższej półki, ale i tańsze, które również są dobre. Ogólnie poradnik jest dobrze napisany, można poznać trochę kulis np. warsztatu makijażystów.

Drugi poradnik mnie zawiódł. „Magia mody”, bo tak się nazywa, początek miała świetny. Autorka pisze w nim o tym, że ubrania to nie same ciuchy jak kiedyś uważała. Myślała, że to sprawa banalna. A później przekonała się dzięki bliskiej osobie, że ubrania to komunikat, który jako pierwszy przekazujemy osobie i tak nas widzą. Później niestety było gorzej. Autorka magię mody sprowadziła do astrologii. Mamy tu, więc porady, jak dobrać ubrania i kolory do odpowiedniego znaku zodiaku. Jak dokonywać czarów z ubraniem. Liczyłam po świetnym początku na coś innego i się zawiodłam. Mnie te bujdy magiczne nie przekonują.


Podsumowując, "Magia mody" to strata czasu, natomiast "Jak wyglądać olśniewająco"- pisana przez panią detektyw od urody - rządzi.

Dreams have no limits




Dostałam porządnego kopa motywacyjnego. Ale najpierw chciałabym was przeprosić, że tak długo nic nie działo się na blogu. A wracając do motywacji doznałam pozytywnego zaskoczenia nazwę go kopem nr 1. Katarzyna Kędzierska prowadząca świetnego bloga Simplicite.pl(nie jest to bynajmniej reklama, ale szczera opinia) umieściła w swoim ostatnim poście linki do recenzji jej pierwszej książki „ Chcieć mniej”. Dopiero przed chwilą to zobaczyłam. Jestem mile zaskoczona, że w gąszczu Internetu odnalazła moja recenzję, a oto link do jej posta: http://simplicite.pl/chciec-mniej-minimalizm-w-praktyce-wasze-recenzje-i-kilka-slow-ode-mnie/#more-17149

Dziękuję też czytelnikom, że dzięki simplicite weszli na mojego bloga i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej. 


Drugiego kopa dostałam ciut wcześniej. W zeszły piątek byłam na Europejskiej Nocy Naukowców w Olsztynie. Wygrałam zaproszenie na spotkanie z Łukaszem Jakóbiakiem, który założył swój własny program 20m2 dostępny na youtubie. Rozmawia w nim z wieloma osobistościami nie tylko showbiznesu. Od jakiegoś czasu prowadzi też z bardzo dobrym skutkiem wykłady motywacyjne.

 Na zaproszeniu napisano że będzie to spotkanie, więc nie wiedziałam czego się spodziewać, w duchu liczyłam jednak na wykład motywacyjny i się nie pomyliłam. Łukasz mimo wielu porażek nie poddał się, ale  idzie dalej nie oglądając się za siebie. Swój program najpierw nagrywał telefonem i małym kosztem. Bez koneksji i bez znajomości. Okazuje się, że można i Łukasz jest na to doskonałym przykładem . Jak sam mówi doznał w życiu wielu porażek i jego życie nie jest tylko samym pasmem sukcesów jak wielu się wydaje. W jego życiu są góry i dołki jak u każdego z nas. Porażki jego zdaniem  powinno się określać słowem sexy. A dlaczego bo powodują w nas zmiany i uczą. Łukasz musiał się podnosić wiele razy, ale tego nie żałuje. Bo żeby osiągnąć sukces trzeba przebyć długą drogę nie usłaną różami, lecz przeciwnościami. Mówił o projekcie, który wiele go kosztował, ale nie wypalił. Niestety trzeba się  z tym liczyć.

 Zmiany w życiu powinniśmy zacząć od wstawania pół godziny wcześniej codziennie. Łukasz sam przyznaje, że dla niego to też nie było łatwe. Poza tym ,aby marzenia się spełniły należy je zapisywać w tzw. pamiętniku marzeń. Ważna jest też wizualizacja. Ale nie chodzi o to by wyobrażać sobie ciągle to samo. Zresztą każdy by się tym szybko znudził, chodzi o dodawanie co jakiś czas nowych elementów do naszej wizualizacji. 

Jakóbiak powiedział świetną rzecz, że marzenia nie są ograniczone w czasie, ale niestety powinniśmy mieć na uwadze to że nasze życie jest ograniczone w czasie niestety. Łukasz w paru sprawach zmienił perspektywę, zaczął myśleć że kiedyś umrze. Ta myśl go nie przeraża tylko daje mu impuls do działania, by zrobić to co się chce. 

Pieniądze, rzeczy materialne dają nam złudne poczucie szczęścia. Tak naprawdę będziemy szczęśliwi, jeśli nasze nastawienie będzie odpowiednie. Bo nasze poczucie szczęścia zależy tylko od nas.

Ten wykład miał trwać godzinę, ale był prawie o godzinę dłuższy. Łukasz nie tylko mówił bardzo ciekawie, ale też odpowiadał na pytania uczestników. Jakóbiak jest doskonałym przykładem na to, że chcieć to móc.

niedziela, 18 września 2016

Do you want to have better life?



Mam za sobą przeczytaną książkę Joanny Glogazy : „Slow Life”. Wrażenia z lektury znakomite. A już pojawiła się pierwsza opowieść świetnej blogerki – minimalistki( Simplicite) : „Chcieć mniej”. Okładka książki jest ascetyczna i oddaje ducha tej lektury. Jeśli myślicie, że zarówno poradnik Joanny jak i Katarzyny zawiera te same treści to się mylicie. Uf, na szczęście. Obie propozycje są wartościowe i nie są typowymi poradnikami. Raczej są drogowskazami na drodze do poczucia spełnienia w swoim życiu. O książce Glogazy pisałam wcześniej, a skupię się tu na opisaniu wrażeń z lektury „Chcieć mniej”.

To wciągająca lektura, inspirująca do dobrych zmian, pisana świetnym językiem. Właśnie zarówno język jak i treść są tu równie ważne. „Chcieć mniej” nie zawiera zdjęć. Mnie to akurat nie przeszkadzało. Znakomicie to grało swoją rolę z minimalistycznym przesłaniem książki.

Po przeczytaniu tej historii dostajesz porządnego kopa do działania. I to nie tylko w sferze uporządkowania przestrzeni życiowej. Oczywiście to jakimi przedmiotami się otaczamy ma niebagatelny wpływ na nasze życie. Ale nie tylko to. FOMO, czyli po polsku obawa przed pominięciem czegoś to plaga naszych czasów. Chcemy być wszędzie i wiedzieć wszystko, a tak się nie da. Katarzyna radzi mądrze korzystać z formacji i być tylko na wybranych wydarzeniach. Radzi nam też, by od czasu do czasu, pobyć trochę offline. Poza tym by nie oglądać codziennie informacji z kraju i ze świata i dać sobie trochę luzu. Jeśli wydarzyło się coś ważnego to i tak się o tym dowiesz. Prędzej czy później. Nic to nie zmieni w twoim życiu.

 Kędzierska pisze też o tym jak wielki wpływ mają na nasze życie relacje. Może powinniśmy zerwać relacje z pewnymi ludźmi, którzy źle na nas wpływają. A pogłębić relacje z ludźmi, których szanujemy i lubimy.

Czy minimalista to człowiek, który żyje w ascetycznym otoczeniu i ma nie wiele rzeczy? Wielu ludzi uważa, że tak. Autorka „Chcieć mniej” nie zgadza się z tym stwierdzeniem. Prawdziwy kolekcjoner przedmiotów także może być nazywany minimalistą. Jedno nie wyklucza drugiego.


 Jeśli chcecie uporządkować swoje życie nie tylko od zewnątrz, ale i w środku to sięgnijcie po tę książkę.

sobota, 10 września 2016

Tallinder - premium disaster?















Bolesny upadek potrafi zniweczyć wszelkie działania nad strategią marki. Czy w przypadku Tallindera praca nad marką była rzeczywiście udana? Wydaje się, że nie skoro marka Tallinder miała tylko 8 sklepów i 20 milionów długu .


Jeszcze niedawno sami przedstawiciele marki twierdzili, że marka się dobrze rozwija i ma potencjał. Miały być otwierane nowe sklepy w Polsce i planowano również ekspansję w Europie.Fakty temu przeczą gdyż poza zamknięciem jego sklepów i długami po tym sklepie nic nie zostanie Na pewno nie pomogło za późne otwarcie jedynego sklepu w Warszawie, mieście, w którym jest najwięcej bogatych ludzi, do których gustów może by trafiła ta marka Premium. Zachcianki spełzły na niczym. 

 A miało być tak pięknie. Czerpano z udanego wzorca marki grupy Inditex – Massimo Dutti czy z COS( marki grupy H&M). Miała to być marka Premium dla bardziej wymagających klientów. Lepsza jakość za odpowiednią cenę. Poprzednikiem tego sklepu( Tallindera) był Sinsay, który też był wzorowany na  tańszych markach Inditex. W tym drugim przypadku się udało, a w tym pierwszym nastąpiło bankructwo. Mało kto słyszał o Tallinderze. Ta marka jest słabo obecna w mediach społecznościowych. Oczywiście obydwie kampanie marki są wysmakowane, zarówno wiosenno – letnia, jak i ostatnia( jesienno - zimowa) ze świetną Olą Rudnicką. Ale czegoś zabrakło?


Ubrania były ciekawe,  ale czy na pewno z polotem? Sama witryna sklepu robiła wrażenie. Tallinder był z założenia małą krainą luksusu z przepiękną minimalistyczną aranżacją wnętrz. Nie tylko można było tam kupić ubrania, ale też poczytać inspirujące magazyny. Ceny - dość wysokie odstraszały potencjalnych kupujących. Nie było dokładnej, określonej do końca, grupy docelowej odbiorców. Poza tym mało się wyróżniała na tle inny marek Premium, jeśli chodzi o asortyment. Szkoda, że marka kończy działalność. Mogło to być coś ciekawego, ale zawiodła strategia marketingowa.

poniedziałek, 5 września 2016

Logo is symbol of status?

Znalezione obrazy dla zapytania chanel

Pamiętam, jak fotografowałam jedną dziewczynę na swojego bloga. Nieśmiało zakryła logo torebki, bo nie chciała się z tym obnosić. Ale mimo to przecież, jak chodziła to logo było całkowicie widoczne. Ale jednak zdjęcie to co innego. Przynajmniej dla niej tak było. 

Czy mamy wstręt do loga i boimy się je pokazywać? Torebki Michaela Korsa przecież też mają widoczne logo, a są bardzo popularne. Niedawno mówiło się, że logo jest passe. Już nie powinno nosić się rzeczy z bardzo widocznym logiem. Czy faktycznie tak jest, że pokazując określone logo krzyczymy wręcz : patrzcie taki mam status? 

Albo widzimy podrobione logo znanej marki. Często widzę kobiety z podrobionymi torebkami Louisa Vuittona. Czy one myślą, że te torebki są prawdziwe? To jest właśnie dążenie do pewnego poziomu życia. Nie stać mnie na oryginał to mam podróbkę. Nawet jeśli na kilometr widać, że to podróba. 

Moda na lata 90. oznacza powrót do krainy loga. Ale według mnie moda na loga nie minęła nigdy. Może w pewnym czasie widać go było trochę mniej, ale nadal było widoczne. Patrzcie stać mnie na to!  To zdaje się mówić przez torebkę kobieta. Logowania nie minie. Przecież wszystkie topowe marki mają określone logo na swoich produktach. Najbardziej jest to widoczne na torebkach. 

Moim zdaniem  ubrania z logiem nie są tak popularne, jak torebki z logiem czy buty. I faktycznie takie domy mody, jak Chanel czy Prada nie mają na swoich ubraniach loga. Jaki z tego wniosek. Czy torebka zawsze będzie mieć logo? Myślę, że tak. 

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Model can be geek girl?


Znalezione obrazy dla zapytania geek girl książka


Ostatnio przeczytałam zabawną książkę o modzie. Czy kujonka tzw. geek dziewczyna może zostać modelką? Oto moje wnioski, które wyniosłam z lektury powieści „Geek girl”.

1)      Moda bywa przekorna. Jeśli twoja przyjaciółka interesuje się modą i chce być modelką to w żadnym wypadku nie mów jej, że masz za sobą sesje zdjęciową. To niestety zła rada, bo twoja kumpela i tak prędzej czy później się dowie. Żadne kłamstwo nie popłaca.


2)      Żeby być modelką nie trzeba interesować się modą. Można być dziewczyną uważaną za nic nie wartą kujonkę, a moda sprawi, że zabłyśniesz i nikt cię nie pozna w nowym wydaniu. Dla geek dziewczyny to jest na plus, bo ona nie chce być wcale znana.

3)      Potencjalna modelka może być wszędzie. Dlatego osoby wyszukujące je tzw. scoutci nie ustają w poszukiwaniach i wyszukują nowych twarzy w najbardziej nietypowych miejsca. Nawet na targach, gdzie dziewczyna robi wiele zamieszania niszcząc stoisko z kapeluszami.

4)      Nigdy nie mów, że nie interesujesz się modą( naprawdę?). Zwłaszcza w wywiadach. Jeśli słynna projektantka mówi ci do słuchawki, co masz mówić, to  rób to. To nie działa. Kujonka - dziewczyna mówi to co myśli, bo ma swój rozum i nie lubi udawać kogoś innego niż jest. A udawanie kogoś innego niż się jest, nawet w świecie mody, prędzej czy później wypłynie. Dlatego pamiętajcie by żyć w zgodzie ze sobą i z własnym sumieniem obojętnie ile macie lat. Fałsz na dłuższą metę nie przejdzie.

Ta przekorna historia mimo że przeznaczona głównie dla młodego czytelnika mnie też przypadła do gustu. Po prostu główna bohaterka – Harriet,  mimo młodego wieku, ma ustalony system zasad i tego się trzyma mimo wszystko.

piątek, 26 sierpnia 2016

Gucci - love, fashion, money and crime

Znalezione obrazy dla zapytania gucci potega mody

Gucci jest obecnie symbolem luksusu. Marka, którą założył Guccio Gucci jest utytułowana. Najpierw była firmą rodzinną. Ale jak wiadomo, w rodzinie dochodzi do nieporozumień zwłaszcza o pieniądze. I tak było w tym przypadku. 

Guccio wymyślił bajeczkę na potrzeby marki, że jego rodzina 300 lat wcześniej tworzyła wędzidła. To jawna nieprawda stworzona na potrzeby wizerunkowe. Ale jak wiadomo umiejętnie zaprezentowane bajeczki dobrze się sprzedają. 

Stworzyć imperium z niczego to sztuka, która udaje się nielicznym. Wszystko dzięki jednemu członkowi rodziny – Antonio,  który doprowadził do tego, że marka Gucci zaczęła ekspansję sklepów na całym świecie. 

Paolo chciał stworzyć własną markę sygnowaną nazwiskiem Gucci, ale szybko go spacyfikowano. Maurizio miał wielkie plany, które jednak w porę nie wypaliły, a firma znalazła się na skraju bankructwa. 

Marka Gucci najpierw znana była jak wytwórca torebek, pasków, czyli akcesoriów. Dopiero później, gdy postanowiono przenieść markę na inne tory pojawiło się coś nowego. Tym nowym było projektowanie ubrań. Ale kto podoła temu zadaniu tworzenia linii ubrań od zera? Nieznany Teksańczyk Tom  Ford nadawał się do tego doskonale. Młody, zdolny, z wyczuciem stylu. Nie ukończył żadnej szkoły projektowania, ale był pełen zapału. Ale także na jego pracę jako projektanta Gucci miały wpływ problemy marki. Oczywiście finansowe. Borykał się z niedostateczną ilością materiałów. Tom Ford tworzył minimalistyczne projekty marki. Tworzenie kolekcji ubrań od zera, gdy nie było przed nami wielu poprzedników, to przywilej nielicznych. Tom na trwałe odcisnął swoje piętno na Guccim. 

Były pieniądze, miłość i morderstwo. Te trzy rzeczy jak w oprze mydlanej miały miejsce w rodzinie Gucci. Pieniądze prestiż lub ich brak, upadek. Z początku miłość Maurizio i Patrizii, a później zabójstwo. Czy faktycznie Patrizia zabiła swego byłego męża? Wiadomo tyle, że wcześniej mu groziła. Ale gdyby nie świadek zdarzenia nigdy nie stanęłaby przed sądem. A tak została skazana. W  swoim dzienniku tuż po zamordowaniu Maurizio napisała słowa raj. Czyżby to było wyzwolenie pozbycie się niechcianego byłego męża? Historia rodu Gucci obfituje we wzloty i upadki, stanowi ciekawy materiał na film.  

New beginning?

  Jak to się stało? Czas biegnie nieubłaganie. Pomyśleć, że tyle mnie tu nie było. Ostatni wpis jest z października 2022 roku. Próbowałam, c...