poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Fashion Academy - great job?












Styliści: Aneta Nowakowska, Dominika Szatkowska, Małgorzata Hanuszewska, Karolina Sławińska, Agata Tokarska
Modelka: Agata Nowakowska
 Fotograf: justynawoźniak.com
Make up: Akademia Makijażu Face Fabric
Włosy: Justyna Rynkiewicz
Wsparcie merytoryczne: Monika Komorowska i Maciej Macy Czerniejewski / Pakamera.pl
Miejsce: BOBO Coworking


Druga stylizacja, czy 2 ostatnie zdjęcia jest mojego autorstwa : Agata Tokarska

Fotograf: justynawoźniak.com
Make up: Akademia Makijażu Face Fabric
Włosy: Justyna Rynkiewicz
Wsparcie merytoryczne: Monika Komorowska i Maciej Macy Czerniejewski / Pakamera.pl
Miejsce: BOBO Coworking



Fashion Academy zrobiła kawał dobrej roboty. Czy było warto? By wam przybliżyć ich działalność napiszę, że organizują oni od dobrych paru lat warsztaty z dziedziny mody. Zarówno stylizacji mody, jak i prognozowania trendów czy dziennikarstwa mody. Wszystko to okraszone jest profesjonalnymi wykładowcami posiadającymi niemałe doświadczenie, którym ochoczo się z nami dzielą. Ale nie myślcie że będziecie tam tylko siedzieć i słuchać o nie. Wielkim plusem tych warsztatów jest, że swoją wiedzę weryfikujemy w praktyce. 

Konkretnie brałam udział w warsztatach stylizacji mody. Pracowaliśmy w małych grupach, by wspólnie stworzyć stylizacje z ubrań dostarczonych przez Pakamerę na zadany temat - New Wave Office. Trzeba było się nieźle nakombinować, bo ubrań nie było dużo w myśl kto pierwszy ten lepszy. Ta osoba brała tony ubrań, a dla pozostałych pozostawały garstki. Każda grupa pracowała na żywym organizmie czytaj modelce. Naszą modelką była wspaniała dziewczyna Agata Nowakowska cierpliwa i elastycznie poddawała się naszym zabiegom. Aha i do każdej stylizacji grupowej miałyśmy napisać tekst opisujący nasz wspólny projekt.

Zapomniałabym wspomnieć, że każda z nas mogła przygotować własną stylizację już nie grupową. Niestety z resztek ubrań jakie nam zostały było ciężko stworzyć coś inspirującego. 

Powrócę do pytania o wartości lub jej braku w przypadku takiego kursu. Oczywiście, że było warto wydać w sumie nie tak duże pieniądze, bo bardzo wiele się dowiedziałam. A dodatkiem do tego był pamiątkowy dyplom. Poza tym poznałam wiele inspirujących uczestników warsztatu. Osób, które naprawdę pasjonują się modą i mają niepowtarzalny styl. Jeśli interesuję was moda to te warsztaty są stworzone dla was.

niedziela, 26 sierpnia 2018

Be yourself


Dostrzegam pewną prawidłowość. W sumie trudno to nazywać prawidłowym. Widzę to jak chodzę po ulicach i obserwuję jak ubrani są ludzie. Mężczyźni zwykle są ubrani  sztampowo i nudno.  W przypadku kobiet to inna sprawa.  Tu sytuacja zmienia się o 180 stopni. Kobiety strojem mogą bardziej zaszaleć niż mężczyźni. Ale zdarza się kobietom czynić takie kwiatki, że aż głowa staje. Pomysłowość nie zna granic. Karygodne jest noszenie prześwitujących legginsów. Niezależnie czy jesteś szczupła czy nie. To wygląda jak modowy koszmarek. Zauważyłam pewną prawidłowość. Kobiety w rozmiarze 42 i powyżej chcą wyglądać jak szczupła dziewczyna. Ale noszenie przez zasobniejsze kilogramowo panie ubrań takich samych jakie pasują tylko chudym, szczupłym kobietom nie odejmie im kilogramów. Wręcz odwrotnie i będą wyglądać karykaturalnie. Skąd to się bierze?

Jesteśmy tresowane uważam że to właściwe słowo już od dzieciństwa. Reklamy w telewizji, pisma modowe kształtują w nas wymarzony obraz, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Mogę powiedzieć ze swojego doświadczenia, że waga wpływa na problemy w własnej samoocenie nie przylegającej do wyidealizowanej rzeczywistości. Sama schudłam 10 kilo i wreszcie czuję się dobrze w swoim ciele. Moim problemem było kupno sukienek. Chciałam oczywiście nosić te co noszą szczupłe dziewczyny. W pasie pasowały to w biuście były za szerokie i odwrotnie. Patrząc z drugiej strony to dziewczynie powyżej 40 rozmiaru trudno jest kupić ubrania które nie byłyby zarezerwowane dla szczuplutkich panien. I tu koło się zamyka. Złotego środka nie ma. I faktycznie to jest smutne, bo dla kobiet w wyższych rozmiarach prawie nie ma alternatywy. Jak znaleźć złoty środek?
 Należy przyjrzeć się swojej sylwetce. Dziewczyny plus size też mają atuty które mogą pokazać, a niedoskonałości ukryć. Dlatego nie piszę wam schudnijcie jak ja. Nie, bo to każdego indywidualna sprawa. Wiem jak ciężko jest pokochać siebie z dodatkowymi kilogramami. Pamiętajcie wszystkie jesteśmy piękne i niepowtarzalne i nie ma takiej drugiej jak my.

Summer Dior,Whitney, Fangor inspirations


Wakacje niestety już odchodzą choć jeszcze cieszymy się letnią aurą. Wkrótce wyciągniemy cieplejsze elementy garderoby. Ale ja mam dla was także dużo pozytywnej energii czyli nadchodzą inspiracje wakacji. To będzie takie moje małe subiektywne  podsumowanie. Co zwróciło moją uwagę? Film o Whitney chciałam obejrzeć po zobaczeniu jego zapowiedzi w kinie, gdy czekałam na inny pokaz filmowy. Ten dokument wbija w fotel i wywołuje silne emocje. Ja pod koniec seansu płakałam jak bóbr. W filmie ukazano różne nagrania archiwalne wcześniej nigdzie nieprezentowane. Pokazano tu też sytuację polityczną za czasów początku kariery Whitney. Droga w górę może szybko zmienić się w upadek. Pochodząca z piosenkarskiej rodziny jako młoda dziewczyna była tresowana przez matkę by jeszcze lepiej śpiewać. Presja, ucieczka z domu, narkotyki, gra pozorów. Ten film nie usprawiedliwia piosenkarki, ale próbuję ją zrozumieć. Warto go obejrzeć, bo dowiecie się takich rzeczy o Whitney, których nie wiedzieliście. 

Kolejną moją inspiracją była bezpłatna wystawa prac Fangora w Cosmopolitanie na ul. Twardej w samym centrum Warszawy. Świetna lokalizacja i 42 piętro, na którym były wystawione te prace dodawało aury niezwykłości temu wydarzeniu. Nie dość że był stamtąd świetny widok na całą Warszawę to jeszcze przeszklona cała powierzchnia dodawała blasku obrazom. Światło tak operowało, że prace malarza były doskonale widoczne. Obrazy mnie pochłaniały. Czułam się jakbym była w ich środku. Wielowymiarowe, przestrzenne prace jakby skrojone do formatu 3 D. Niesłychanie współczesne. Po wystawie oprowadzała nas kustosz. Opowiadała, że malarstwo abstrakcyjne nie ma na celu opowiadania jakiś historii, jest sztuką samą w sobie. By dostać się na tą wystawę trzeba było odstać swoje w kolejce, ale było warto. 

Będzie trochę i o modzie. Nie mogłam przegapić takiej okazji jak obejrzenie wystawy sukien należących do historyka sztuki i pasjonata mody Adama Leja. Nie tylko była to wystawa sukien Diora, ale też innych projektantów, których w swojej kolekcji zgromadził historyk, kolekcji haute couture. Jeśli chodzi o Diora pokazano tu klasyczne projekty samego mistrza. Mnie interesowały szczególnie projekty Johna Galliano, te monumentalne teatralne projekty zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Z innych projektantów szczególnie podobały mi się suknie Pierre Balmain. Zaciekawiła mnie Lola Prusac. Super, że obok takich projektantów jak Karl Lagerfeld czy Pierre Cardain pokazano tez projekty mniej obecnie pamiętanych projektantów. Poza strojami pokazano też nakrycia głowy czy biżuterie. Polecam wam Muzeum Włókiennictwa w Łodzi organizatora wystawy, a za jakiś czas szykuje się tam kolejna modowa wystawa ale o tym cicho sza.

środa, 15 sierpnia 2018

Mysterious woman behind Margiela


Źrodło : ucalibrary.com.uk




Za sukcesem mądrego mężczyzny stoi równie, jeśli nie bardziej, mądra kobieta. Nazwisko Margiela  jest znane nie tylko osobom interesującym się modą. Spektakularne pokazy i wielki talent przyniosły mu zaszczytne miejsce na modowym firmamencie. Ale bez tej kobiety Margiela nie byłby taki sam. Jego samego nie interesowały pieniądze i strona biznesowa marki. On był tylko projektantem. 


"My Margiela" - film, który obejrzałam na Docs against gravity jest hołdem złożonym tej intrygującej kobiecie. Jenny Meirens, bo o niej mowa, zmarła w 2017 roku w wieku 73 lat. W filmie nie widzimy samego Margieli tylko Jenny, która przybliża nam historię marki. Poza nią przemawiają inni współpracownicy. Bez dobrego doradcy biznesowego nawet najlepszy dom mody upada. Dzięki Jenny marka Margiela wzniosła się na wyżyny. Ta sława marki wpłynęła na współpracę z sieciówką H&M. Co ciekawe do tej kolekcji nie przyłożył ręki sam Margiela tylko jego współpracownicy. Ta kolekcja odbiła się dużym echem w epoce sieciówek.



Marka Margiela była z gruntu niekomercyjna czyli nienastawiona na zysk. W końcu podobnie jak choćby McQueen musiała się zmierzyć z brutalną rzeczywistością i by przetrwać zostać sprzedana. Jenny kierowała tym procesem, który był nieunikniony. Bez solidnego wsparcia pieniężnego marka by upadła. 


Margiela jest nazywany ojcem dekonstrukcji, z  której dziś czerpie wielu projektantów choćby jego uczeń Demna Gvasalia. Margiela jest prekursorem nie tylko zabawy z formą, jaką jest tkanina. To najpierw on szukał modeli na ulicy i robił tam castingi. Poza tym Jenny przekonała go by sprzedawać projekty bez metki z charakterystycznymi numerami.  To on zrealizował pokaz na ulicy tzw. Slumsach, gdzie w pierwszym rzędzie na ziemi siedzieli mali  i biedni chłopcy. 


Sam stał się symbolem nieobecnego projektanta niejako na własne życzenie. Na początku istnienia marki 2 razy w roku przekazywał dziennikarzom brie, w którym opisywał dokładnie projekty i streszczał, jakie idee mu przyświecały przy projektowaniu kolekcji. Pod wpływem niepochlebnych recenzji przestał się pokazywać publicznie. Margiela w filmie to człowiek zagadka.

niedziela, 5 sierpnia 2018

McQueen genius from nowhere?


Są ludzie, których nikt nie zastąpi, bo jest w nich jakaś niezidentyfikowana inność, wrażliwość, artyzm. Skąd to się wszystko znalazło się w ciele prostego chłopaka z East Side? Tego nie wie nikt. 

McQueen jest doskonałym przykładem jak dojść do sukcesu. Mimo wyboistej drogi, braku pieniędzy, ale dzięki dobrym ludziom spotykanym na swej drodze. Nie miał odpowiedniego wykształcenia by studiować projektowanie, ale swym urokiem i zapałem zjednał sobie jedną z wykładowczyń. Swoją pierwszą autorską i dyplomową kolekcję uszył z pieniędzy pochodzących z zasiłku dla bezrobotnych. I tu znów spotkał kobietę, która uwierzyła, że ma talent i kupiła całą jego kolekcję ubrań i stała się jego mentorką – Isabelle Blow. 

Niestety jest też to opowieść o tym co czyni z ludźmi sukces. McQueen – dla niego sukces miał ogromną cenę. Moda to biznes komercyjny, chodzi w niej o sprzedaż. Alexander miał do wyboru albo będzie ledwo wiązał koniec z końcem albo sprzeda markę inwestorowi - grupie Gucci. Chciał by jego firma stawała się coraz większa a bez ogromnego przypływu gotówki byłoby to niemożliwe. Wielu młodych projektantów obecnie mierzy się z podobnym problemem. Sprzedać się czy zachować niezależność twórczą i finansową. 

Gdy myślał nad koncepcją własnej marki jak i pracował dla Givenchy to było wielkie obciążenie psychiczne. Musiał być nadzwyczaj kreatywny. Pieniądze które otrzymywał jako projektant dla Givenchy wydawał na budowanie własnej  marki. Wiadomo było że prędzej czy później będzie chciał być w stu procentach skupiony na swojej marce. Sukces okupiony porażką, tym że nie można być w pełni niezależnym tylko jest się małym trybikiem w wielkiej fabryce mody to boli. Dlatego Lee topił smutki w narkotykach.

 Co ciekawe z filmu wynika, Sarah Burton wcale nie była naznaczona przez niego na zastępczynię. Chciał by po jego śmierci dom mody został zamknięty. 

W filmie jest ukazanych wiele czaszek. Faktycznie obecnie czaszki zawojowały markę McQueen i są niesłychanie banalnym elementem komercyjnym marki. Film nie trafia głębiej do istoty problemu, jest zlepkiem różnych filmików z różnych okresów życia Alexandra. 

McQueen chciał wywoływać emocje, jego pokazy nie miały być przyjemnym obiadkiem. One prowokowały, oburzały. Albo się było jego zwolennikiem, albo przeciwnikiem, nic pomiędzy. To były spektakularne widowiska. Lee zmienił nieświadomie oblicze mody.

New beginning?

  Jak to się stało? Czas biegnie nieubłaganie. Pomyśleć, że tyle mnie tu nie było. Ostatni wpis jest z października 2022 roku. Próbowałam, c...