Bolesny upadek
potrafi zniweczyć wszelkie działania nad strategią marki. Czy w przypadku
Tallindera praca nad marką była rzeczywiście udana? Wydaje się, że nie skoro
marka Tallinder miała tylko 8 sklepów i 20 milionów długu .
A miało być tak pięknie. Czerpano z udanego
wzorca marki grupy Inditex – Massimo Dutti czy z COS( marki grupy H&M). Miała
to być marka Premium dla bardziej wymagających klientów. Lepsza jakość za
odpowiednią cenę. Poprzednikiem tego sklepu( Tallindera) był Sinsay, który też był wzorowany
na tańszych markach Inditex. W tym
drugim przypadku się udało, a w tym pierwszym nastąpiło bankructwo. Mało kto słyszał
o Tallinderze. Ta marka jest słabo obecna w mediach społecznościowych.
Oczywiście obydwie kampanie marki są wysmakowane, zarówno wiosenno – letnia, jak i
ostatnia( jesienno - zimowa) ze świetną Olą Rudnicką. Ale czegoś zabrakło?
Ubrania były
ciekawe, ale czy na pewno z polotem? Sama witryna sklepu robiła wrażenie. Tallinder był z założenia małą krainą luksusu z przepiękną
minimalistyczną aranżacją wnętrz. Nie tylko można było tam kupić ubrania, ale
też poczytać inspirujące magazyny. Ceny - dość wysokie odstraszały potencjalnych
kupujących. Nie było dokładnej, określonej do końca, grupy docelowej odbiorców. Poza tym
mało się wyróżniała na tle inny marek Premium, jeśli chodzi o asortyment.
Szkoda, że marka kończy działalność. Mogło to być coś ciekawego, ale zawiodła
strategia marketingowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz