Nic nie jest
takie, jakie się wydaje. Czasem lepiej nie znać prawdy, bo może ona okazać się
zbyt bolesna lub pokręcona. Niedawno byłam na pokazie węgierskiego filmu „Schyłek dnia” i to on skłonił mnie do
takiej refleksji. W filmie wspaniale oddano realia społeczne, obyczajowe,
historyczne początku XX wieku. Ten kontekst historyczny tez jest ważny: Austro-Węgry
państwo, a raczej zlepek różności nie do pogodzenia. Widać w nim było niepokój,
niejako zapowiedź I wojny światowej. Ten obraz pokazano w Muzeum Historycznym Warszawy
w cyklu modowym. Oczywiście moda w tym filmie jest ważna. Przecież główna oś
akcji rozgrywa się w sklepie z kapeluszami Leitner. Nie należy on już do rodu,
który go założył. Nie chcę zagłębiać się w fabułę, ale w wątek modowy.
Kobieta w
tamtych czasach oczywiście dobrze urodzona nie wychodziła bez kapelusza. Był on
niezbędnym atrybutem obyczajnej damy. Długie suknie w neutralnych kolorach
stanowiły bazę stroju.Wdowy chodziły w
czarnych sukniach, napiętnowane żałobą do końca życia.
Główna bohaterka
przybywa do sklepu z kapeluszami należącym niegdyś do jej rodziny. Chce podjąć
tam pracę. Zostaje wzięta za klientkę. Nawet wtedy oceniano ludzi po wyglądzie
i przypisywano ich do konkretnej klasy społecznej. To co mi się podoba w tej
dziewczynie to jest upór, odwaga. Jest
inna niż większość tamtejszych kobiet. Nieposłuszna.
Jak można było
zmienić los dziewczyny, która haruje w sklepie z kapeluszami? Zostać metresą
księcia. Praca u niego w roli garderobianej to były pozory. Bal właśnie tam
panowie wybierali sobie zdobycze jak myśliwi na polowaniu zwierzę. To była w
zasadzie jedyna okazja na której dziewczyna mogła poznać przyszłego adoratora,
zabawić się. Gorączkowe szycie kreacji, przygotowania to wszystko oddano w tym
obrazie. Ale żeby wejść na bal trzeba było mieć na sobie odpowiedni strój. Prosty
strój codzienny ustępuje zbytkowi.W tamtych czasach kobieta była tylko dopełnieniem mężczyzny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz