Zmiany, zmiany,
zmiany. Często ich nie unikniemy, a nie podjęcie lub odroczenie jej to też
decyzja. Znaleźliśmy się w sytuacji wyjątkowej, kryzysowej. Przyznaję, że sama
wpadałam w panikę. Ale nie kupowałam ton żywności. Uważam, że niektórzy
popadają w skrajność i z zakupów ubrań, AGD przeszli na kupowanie ton
niepotrzebnego jedzenia.
Docierały do mnie różne sprzeczne informacje. Że
zablokują Warszawę i nie będzie można wyjechać itp. podobne informacje. Jedno
przyznaje, że najgorzej zostać w tej sytuacji samemu. Jak dotąd najwięcej
zachorowań było w Warszawie i województwie mazowieckim. Pomyślałam co tu robić?
Jeszcze wtedy nie wiedziałam czy pójdę do pracy. Oczywiście miałam się
wyprowadzić pod koniec miesiąca ale życie napisało inny scenariusz. Mogłam albo
zostać w Warszawie, albo z niej uciekać. Wybrałam to drugie.
Nie wiedziałam po
prostu czy będę widzieć mojego chłopaka, więc decyzja była nagła. W 2 dni wywiozłam
większość gratów. Udało się. Taka wyprowadzka na wariackich papierach. Ogólnie
uważam, że może czasem trzeba takiej sytuacji, która nas postawi pod ścianą.
Ostatnio
oglądałam film z Sharon Stone „ Czego życzy sobie kobieta”, w którym obchodziła
co rok urodziny i cała akcja działa się w tym dniu. Bohaterka pozornie
samowystarczalna, przeciwniczka ślubów, a jednak nie do końca. Tak sobie myślę,
że dla nas urodziny i Nowy Rok są niejako nowym punktem. Jesteśmy o rok starsi,
czyli mądrzejsi? Niekoniecznie. Często nie dostrzegamy rzeczy, które mamy tuż
przed naszym nosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz