Skandynawscy
pisarze zauważają problem kryzysu klimatycznego i piszą o nim w powieściach.
„Jaki jest sens
harować w pocie czoła, aby ocalić jakiś gatunek przed lokalnymi i regionalnymi
zagrożeniami kiedy ten sam gatunek i tak zginie w niedającym się powstrzymać
globalnym kryzysie?
Bo chyba nie da
się go powstrzymać. Jeśli mam być szczery, nie wierzę, że człowiek jest w
stanie powstrzymać kryzys ekologiczny, który, jak wiemy, się zbliża. Bo z biologicznego punktu widzenia jesteśmy tym
samym zwierzęciem co sto tysięcy lat temu. Struktura naszych mózgów i ich funkcjonowanie nie zmieniło się od
tamtego czasu, zachowujemy się nadal jak stado łowców- zbieraczy w nieustającym
poszukiwaniu pożywienia i bezpieczeństwa dla nas samych i naszych
najbliższych., i choć nie ma dnia żebyśmy nie czytali o kryzysie klimatycznym i
jego skutkach, nie potrafimy pojąć jego znaczenia dopóki nie jest za późno.
Od
pojawienia się pierwszych roślin 450 milionów lat temu na ziemi doszło do pięciu masowych zagład.
Teraz trwa szósta. My jesteśmy przyczyną zagłady”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz