Wyzysk nie od
dziś towarzyszy modzie. Moda To brutalny system oparty na paskudnych zasadach.
Produkuje się jak najmniejszym kosztem by zwiększyć maksymalnie zysk. I nie
ważne, że odbywa się to kosztem pracowników. Na czymś trzeba oszczędzić by
więcej zarobić, takie są bezwzględne prawa tego przemysłu. Każdy z nas musi
nosić ubranie, więc chcąc nie chcąc, nawet ci co nie interesują się modą biorą
udział w tym mechanizmie. To co ostatnio przeczytałam zatrwożyło mnie na tyle, że
postanowiłam opisać ten proceder na swoim blogu.
Reuters niedawno
poinformował, że produkty z metką made in China są wytwarzane w Korei
Północnej. Po uszyciu takich ubrań są one wysyłane do Chin. Fabryki zajmujące się
produkcją takowych przedmiotów użytkowych wspierają północnokoreański reżim. Są
głównie przeznaczane na przemysł zbrojeniowy.
Marki zdają
sobie sprawę z tego gdzie są szyte ich ubrania? Okazuje się, że pozostają w
błogiej niewiedzy i może im z tym dobrze ale nie mnie to oceniać. Żeby na
każdym kroku monitorować proces produkcji marka musiałaby wydać dużo pieniędzy,
a to jest nieopłacalne. Albo zawierzyć kierownikom fabryk.
Ten proceder
nazwano : Chiny plus jeszcze jeden kraj. Wielu byłych mieszkańców Korei Północnej
pracuje w chińskich fabrykach ubrań. Oczywiście zarabiają tam głodowe stawki. Wielu
ludzi z tego kraju zostało wysłanych do Chin do pracy bez ich zgody. A
większość ich zarobków wpływa na konto Korei Północnej. Pracownicy zatrzymują
dla siebie poniżej 10 procent stawki pracy. Pod wpływem sankcji reżim
zaprzestał tych praktyk. Ale 20 tysięcy Koreańczyków zasila fabryki ubrań w
Chinach aż do dziś i oddaje swoją pensję reżimowi. To wychodzi 100 albo nawet
200 milionów dolarów co roku dla reżimu.
Calvin Klein i
Levi’s to marki, w których ten proceder miał miejsce. A jako pierwsze podało tą
informację radio Azja. Marka Calvin Klein nie wypowiedziała się w tej sprawie. Natomiast Levi’s
„umyło” od niego ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz