niedziela, 5 lipca 2015

Fashion articule, Impossible sale ?






Wyprzedaże kuszą niemożliwością. Rzadkością są na nich trendy z pierwszych stron gazet. Przecież większość markowego towaru sprzedała się przed wyprzedażą. Ale mimo to dla niektórych, choć może wielu z ludzi - zwłaszcza kobiet, ta pokusa jest silniejsza niż pojemność portfela, którą można dowolnie poszerzyć na potrzeby takiej niespotykanie dobrej okazji. Nie dajmy się zwariować i mimo to, że sklepy dają nam ciuchy prawie za darmo w ich rozumieniu, to niestety słuszne jest przysłowie, że w życiu nie ma nic za darmo. Czasem trafia się na ochłapy z wyprzedaży, które ciężko nazwać towarem, bo posiadają uszkodzenia, niestety kupując na tego typu obniżkach trzeba mieć to na uwadze. Większość sklepów chociaż  jeden dzień przed wyprzedażą wiesza, w wyznaczonych miejscach rzeczy na nią przeznaczone. Można się  zorientować, co będzie przecenione, niestety trudno wtedy zobaczyć ceny, ale od czego jest braciszek Internet, gdzie można  je wcześniej podejrzeć. Chciałabym, żeby wszystkie sklepy w Polsce zapewniały nam taką możliwość. W tym  roku postanowiłam na wyprzedaży kupić dużo rzeczy - no i oczywiście się nie udało. Ktoś powie za bardzo wybrzydzasz i nic ci się nie podoba. Oczywiście udało mi się ustrzelić parę okazji, ale było tego niewiele. Jeśli myślicie, że łatwo jest skompletować całą szafę na wyprzedażach, by było tanio i modnie to się grubo mylicie. Jeśli jesteście bardzo szczupłe to może wam się udać, ale ubranie się tam dla osoby powyżej rozmiaru 40, to sztuka. Największy paradoks to fakt , że  latem możemy kupić niektóre cichy na zimę , a zimą na lato. Boje wyprzedażowe nie były dla mnie przyjemne. Namierzyłam się spodni, bluzek i sukienek, byłam wkurzona, że chyba najlepszy towar zgarnęły ranne ptaszki. Tylko ci, którzy udadzą się na samym początku wyprzedaży mogą coś zgarnąć. Pierwszego dnia wyprzedaży rzeczy po godzinie 16 były tak wytrzebione w jednej z sieciówek,  że naprawdę nie było, co kupować. Pojedyncze rzeczy były tylko warte zachodu. Najśmieszniejszy jest fakt, że  polskim obniżkom w sklepach daleko tym na Zachodzie, a ludzie i tak lepią się do tego jak myszy do sera. Najbardziej rozbawił mnie widok w jednej z sieciówek spodni z  białą metką poczerniałą od spodni i boski napis na spodniach, że mogą farbować. Uważam, że wyprzedaże nie są dla jeleni ale jak każda okazja mają plusy i minusy. Przed pójściem  na nie warto się zastanowić czy faktycznie opłaca się tam iść, zrobić rozeznanie : w swojej szafie, w sklepach i dopiero wtedy ruszyć do boju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

New beginning?

  Jak to się stało? Czas biegnie nieubłaganie. Pomyśleć, że tyle mnie tu nie było. Ostatni wpis jest z października 2022 roku. Próbowałam, c...