środa, 20 października 2021

My clothes are mine?

 



Nie żebym narzekała, ale szafa, z której korzystam w domu mojego chłopaka, jest o połowę mniejsza od tej, którą mam w domu rodzinnym. Stąd o wiele mniej się w niej mieści, to logiczne i proste. Ale ostatnio jak byliśmy u jego mamy to ona wspaniałomyślnie stwierdziła, bym pozbyła się nieużywanych ubrań skoro mam ich za dużo. I bym oddała je potrzebującym. Jak ktoś chce się przyczepić to się przyczepi do wszystkiego, a ciuchy to dopiero początek. 

Nawet moja kumpela stwierdziła w żarcie, jak opowiedziałam jej tę historię, że może matka mojego chłopaka ma już osoby którym odda te ubrania. Co matkę obchodzą rzeczy innych, lepiej by zajęła się sobą. I jeśli miałabym dużo ubrań to moja sprawa. 

Skąd niby to twierdzenie, że nie noszę tych ubrań? To są moje ubrania, nie jej. Jeśli ktoś szuka dziury w całym to zawsze ją znajdzie. Ogólnie śmiałam się później z jej tego całego gadania. Czy ona w ogóle wie ile ubrań to za dużo. Niby skąd? Nie interesuje się modą. A sama nosi rzeczy po ileś lat, bo szkoda jej wydawać pieniędzy na siebie.  

Już pisałam na tym blogu o pozornie "dobrych" radach. Radzić sobie można, ale ja nie chce słuchać takich rad. W ogóle z wiekiem pewne wady charakteru się pogłębiają. A tak w ogóle to przypuszczam, że gdybym miała mało ubrań to przyczepiłaby się ona do czegoś innego. Są ludzie, którzy lubią innym psuć życie i ona do nich należy. 

Podobno nosimy tylko 20% zawartości naszej szafy. Oczywiście w czasie pandemii ograniczyłam zakupy czy to nowych, czy używanych ubrań. Ale to był mój świadomy wybór. Nie róbmy nic pod dyktando innych. Owszem każdy może powiedzieć swoje zdanie, ale to nasze ubrania i to od nas zależy co z nimi zrobimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Vinted high prices?

  Vinted nabija w butelkę? Tak dobrze przeczytaliście. Owszem tam można znaleźć produkty w dobrej cenie, ale są tam też rzeczy w znacznie za...