Co to były za
urodziny. Pierwsze, a zorganizowane z
ogromnym rozmachem. Zanim zacznę pisać wam o poszczególnych panelach
postanowiłam podsumować wam dwa intensywne(zwłaszcza sobota) dni prawdziwej
modowej uczty. O jakim wydarzeniu piszę na pewno się domyślacie. O pierwszych
urodzinach Vogue’a. To był ukłon w stronę czytelników, żaden inny magazyn o
modzie, a przecież Elle polska edycja obchodzi w tym roku 25-lecie, nie
zorganizowało tylu atrakcji. Naprawdę było w czym wybierać i program był
wypełniony po brzegi. Nie tylko zadbano o miłośników mody, ale też makijażu,
literatury, kultury i filmu. Aby wejść
na wydarzenie odbywające się w Kinotece trzeba było kupić najnowszy numer
Vogue’a i zarezerwować bilet na poszczególne wydarzenia. Niestety z tą
rejestracją nie było najlepiej. Dopiero o 17 tego samego dnia, co się ona odbywała,
redakcja magazynu poinformowała, że rejestracja rusza o 18. Po czym jak koło 18
weszłam na stronę to już zaproszeń na panel o influencerkach nie było. Chyba redakcja Vogu’a nie
spodziewała aż tak dużego zainteresowania. Po fali protestów tych, którym nie
udało się zarezerwować biletów darmowych zorganizowano panele pocieszenia.
Samo
wydarzenie było zorganizowane na wysokim poziomie. Panele dyskusyjne, pokazy
filmów i wystawy. Te ostatnie to wystawa zdjęć Ellen fotografki mody i
prawdziwy polski smaczek czyli rozpalenie zmysłów by pojechać na pełną wystawę
Mody Polskiej, takie krótkie wprowadzenie i powiew wiosny za sprawą instalacji
roślinnej. W te dwa dni miałam dawkę mody na wysokim poziomie. Ale oprócz
zachwytów nad znakomitymi panelami. o których napiszę w kolejnych postach, były
też rozczarowania.
Redaktor Vogue’a poprowadził spotkanie z Ellen von Unwerth. I tu miałam
duży niedosyt spotkanie było bardzo krótkie i nie wyczerpywało kulis jej pracy
jako fotografki. Kolejne rozczarowanie to panel rzemiośle w modzie, gdzie
prowadząca – Marta Kowalewska może była tak zestresowana, że po każdym pytaniu
zadawanym gościom wybuchała śmiechem. Było to denerwujące. Gdyby nie znakomici
goście z Polski: Zofia Chylak i z zagranicy Fabrizio Viti i prof. Tonya Hawkes. To
oni pociągnęli ten panel. Prowadząca nie była dobrze przygotowana. Zofię Chylak
traktowała trochę jak piąte koło u wozu.
To są tylko moje spostrzeżenia,
opisuje tylko to co widziałam i nie wypowiadam się na temat wydarzeń w których
nie brałam udziału. Ale ogólnie urodziny biblii mody bardzo mnie się podobały,
to był powiew świeżego powietrza udowadniający że ukłon w stronę czytelników
jest czymś wspaniałym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz