Mimo że "Księżniczki z Park Avenue" nie są nową książką to warto je przeczytać.
Chociażby, by się przekonać, jaki jest ten bogaty światek na Manhattanie.
DPR, czyli
dziewczyny z pierwszego rzędu nie przyjaźnią się z nikim spoza tego kręgu.
Pokazanie się w kreacji z zeszłego sezonu lub butach albo z nieaktualną torebką
jest uważane za faux pas w tym środowisku. Ta osoba z miejsca zostaje skreślona
na mapie towarzyskiej.
Bogaty mężczyzna
określany jest mianem bankomatu. Każda dziewczyna z Nowego Yorku marzy o
przelocie luksusowym prywatnym samolotem z bogatym mężczyzną. Jeśli wierzyć
głównej bohaterce naprawdę każda.
Bogate
dziewczyny nie wstają przed dwunastą. Bo po co? Często zostają muzami
projektantów i mają mnóstwo szałowych ubrań. Poza tym one są na wiecznych
wakacjach, każda z nas by tak chciała.
Julie
dziedziczka Bergdorfa cierpi na chroniczną kleptomanię. Okrada tylko domy
towarowe marki Bergdorf, bo lubi tę dawkę adrenaliny. To dziwne, bo posiada
tyle pieniędzy, że mogłaby kupić cały ten sklep.
Vera Wang
rezygnuje z projektowania, bo Julie nie chciała włożyć sukni jej projektu na
ślub. Ironiczny żarcik. Zresztą Julie robiła wokół tyle zamieszania, bo chciała
wybrać najlepszą suknię ślubną. A że nie mogła wybrać konkretnego jednego
projektanta to postanowiła upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Po co opłacać
stancję, jeśli można kupić nowe jeansy od Chloé. Poza tym jeśli ma się dobrego
najemcę, który sam nam opłaca mieszkanie. O gdyby wszyscy byli tacy
bezinteresowni.
W żadnym wypadku
nie wkładaj butów od Jimmy’ ego Choo na wieś. Co będzie jeśli twój samochód się
zepsuje, a ty będziesz musiała podróżować traktorem.
Ta historia w
gruncie rzeczy opisuje światek młodych bogaczek w krzywym zwierciadle. Przy tym
z dawką humoru, ale nie przyprawiającą o zawrót głowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz