piątek, 28 stycznia 2022

Sellpy and Poland means good?

 


Ja bym się tak nie cieszyła. Mnóstwo rzeczy jak na Vinted, ale przedrzeć się przez ten gąszcz to sztuka dostępna dla nielicznych. No dobra o czym mowa? O Sellpy platformie z ubraniami z drugiej ręki, której właścicielem jest H&M. 

Ogólnie weszłam, bo już jest polska strona Sellpy.pl, tam można sobie podejrzeć rzeczy no i dużo tego, ale w zasadzie wszystko i nic. Ubrania szału nie robią. Nawet mają tam rzeczy urodowe jak krem Chanel. No nie wiem czy bym się na to skusiła mimo że krem kosztuje "tylko" 65 zł, ale przez ile rąk przechodził, któż raczy wiedzieć. H&M chce ewidentnie dopchać się w Polsce do tego kawałka tortu, jakim jest rynek second-hand w Polsce. Czy mu się to uda? Może? 

Wpisałam sobie Ganni i ogólnie rzeczy tej marki używane są drogie, już wolę Crush, który jest świetny i ma genialną selekcje. No i patrząc na ceny no to w przypadku Ganni nie są na Sellpy niskie i bliskie Crushowi. Ogólnie bardziej okazyjnie rzeczy Ganni niż na Sellpy można kupić w Bazarze Miejskim czy Pracowni Vintage. Mnie na razie ten asortyment i ceny nie przekonują. Dużo rzeczy z hmu, Monki czy Weekday’a, ale większość szału nie robi. 

Ja ogólnie zawsze bardziej lubiłam kupować na żywo. Przez pandemię przekonałam się do zakupów online, ale najbardziej lubię tak kupować rzeczy vintage, bo nie są wyretuszowane ich zdjęcia i to duży plus. Tak jak już wcześniej pisałam to łechce naszego ego, takie wyjaśnienie- przecież kupuję z drugiej ręki więc dbam o planetę. Ale to nie jest duża różnica, jeśli coś kupimy z drugiej czy pierwszej ręki w ilościach masowych i tego nie nosimy? Zastanówmy się zanim coś kupimy, bo jest tanie. Czy tylko cena ma być wyznacznikiem czy coś kupujemy? Nie dajmy zapędzić się w ślepą uliczkę. Kupujmy to co lubimy i będziemy nosić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Vinted high prices?

  Vinted nabija w butelkę? Tak dobrze przeczytaliście. Owszem tam można znaleźć produkty w dobrej cenie, ale są tam też rzeczy w znacznie za...