Mam takie postanowienie na Nowy Rok, by nic nie kupować z ubrań na najbliższy sezon wiosenno-letni. Skąd mi się wziął taki pomysł? W tamtym roku lato w Polsce nie było jakoś strasznie długie. Pogoda nie zachwycała, więc nie nosiłam dużo letnich rzeczy. Pomyślałam stop! Zacznij nosić rzeczy, które masz i nie dokupuj nowych. Mój chłopak jest świadkiem mojego postanowienia.
Podobno nosimy tylko 20 procent zawartości naszej szafy. Chomikujemy mnóstwo ubrań, z którymi nam nie po drodze. Są to są i szkoda wyrzucać. Nawet jeśli kupujemy tylko w second handzie, vintage shopie czy komisie to i tak kupujemy. Nie chcę nikogo namawiać do niekupowania tylko do zastanowienia się, po co tyle gromadzić. Przecież ubrań nie weźmiemy do grobu. One są do noszenia, a nie zbierania.
Ważne jest żeby kochać to w czym chodzimy. Nie kupować impulsywnie, ale to czego naprawdę potrzebujemy. Tak sobie myślę, że kiedyś nie mieliśmy tak przepełnionych szaf i bardziej szanowaliśmy nasze ubrania. A obecnie jest z tym różnie. Detoksy ubraniowe się przydają, dobrze robią kreatywności, żeby wszystko ze sobą grało w łączonych zestawach posiadanych ubrań.
Kupujcie, jeśli chcecie, ale róbcie to z głową. Co roku są nowe kolory sezonu i osoby, które chcą uchodzić za modne coś sobie w tej kolorystyce kupują. To ślepa uliczka. Pamiętam, że przed pandemią redakcje modowe pisały artykuły co musisz mieć, a czego nie. Napędzały bezmyślne kupowanie. Uchodziły za wyrocznię. Dziś mamy social media i każdy może mówić co do siebie pasuje, a co nie. Nie dajmy się ogłupić w tym kołowrotku. Ważne by mieć swój zdrowy rozsądek.
Życzę wam by wasza szafa była dla was źródłem inspiracji i radości no i wielkich pokładów dla kreatywności w budowaniu stylizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz