Mamy niewolnictwo? Inditex sam zmusza swoich pracowników do odejścia z firmy. Zmniejsza im w Hiszpanii tak ilość godzin, że pracownikom nie opłaca się pracować. Jakoby sam daje im wilczy bilet. To jest smutne. Czy za przykładem tej firmy pójdą inne korporacje odzieżowe? Oby nie. Nie podoba mi się brak konstruktywnej rozmowy ze związkami zawodowymi w Hiszpanii. 1,200 sklepów zostanie zamkniętych, tysiące ludzi stracą pracę.
Fajnie było, jak ludzie kupowali wszystkiego dużo. Gospodarka wznosiła się na wyższy poziom, wszystkim teoretycznie dobrze się żyło. Ale przyszła pandemia. No i bęc. Jak zmniejszyć koszty? Zwalniając pracowników. Albo zrobić wszystko by sami się zwolnili. Dlaczego Ortega miałby umniejszyć swój majątek? Lepiej pozbawić pracy pracowników. Pandemia spowodowała, że bańka w której żyliśmy, światowy biznes, nie tylko modowy, pękła. 700 sklepów grupy Inditex ma być zamkniętych w samej Europie. 100 w USA i 400 na bliżej nieokreślonym świecie. W samej Hiszpanii dotychczas zamknięto 114 sklepów. Albo zgadzasz się na cięcie godzin z 30 , 40 do 20 albo spadasz. No i masz zajęte wszystkie weekendy, bo wtedy głównie pracujesz. Oczywiście pracownikom dano alternatywną pracę, ale dla większości było to niekorzystne.
Między rokiem 2020 a 2022 ma być otwartych tylko 450 nowych salonów grupy. Tylko czy aż? Grupa mimo problemów nadal otwiera nowe sklepy. Szczerze, nie chciałam tak pesymistycznie zaczynać miesiąca ze wpisem, kiedy zaraz będzie wiosna. Ale ten tekst na Business of Fashion mnie zabolał. Niesprawiedliwość, chciwość giganta odzieżowego poraża. Ciekawe jakie będą dalsze kroki tej machiny modowej? No i jakie decyzje zapadną w ich sklepach w Polsce?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz