Czy minimalizm
powinien opierać się na maksymalnym odmawianiu sobie wszystkiego? Życie w
ortodoksyjnej ascezie wcale nie jest łatwe i przyjemne chyba że jest świadomym
wyborem, a nie wynika choćby ze skąpstwa. Osobiście uważam, że życie jest za
krótkie by nie korzystać z jego nieograniczonych możliwości. Oczywiście mamy
wolny wybór i od nas samych zależy czy to wybierzemy. Asceza powinna wynikać z
naszej postawy życiowej, a nie winniśmy jej sobie narzucać. Po prostu ten
sztuczny balon kiedyś pęknie.
Najgorsze jest zmuszanie się do czegokolwiek.
Wszelkie zmiany, jakich dokonujemy, powinny wynikać z naszego wnętrza inaczej
nigdy nie będziemy szczęśliwi. Możecie pomyśleć, że piszę głupoty jak
minimalista może być nie szczęśliwy, jak maksymalista? Przecież ten pierwszy
prowadzi łatwiejsze i prostsze życie. To tylko pozory. Możemy zarówno zgubić
się w nadmiarze jak i w ograniczaniu się.
Możemy nie chodzić ze znajomymi na
kawę, bo to za drogo. Przecież równie dobrą kawę mamy w domu. Idąc dalej
ograniczamy wyjścia do restauracji, kina. Czy to jest dobre? Jeśli na kawę do
knajpy chodzilibyśmy codziennie to może by to było obciążenie dla naszego
budżetu, ale od czasu do czasu można sobie pozwolić na tę przyjemność. Ja ze
znajomymi nie spotykam się codziennie i nie żałuje wydanych podczas spotkań z
nimi pieniędzy na kawę czy jakiś posiłek. Wiadomo latem można się spotykać
także na spacerze na świeżym powietrzu. Ale pomyślcie czy chcecie ograniczyć
liczbę swoich znajomych, bo szkoda wam pieniędzy na kawę 2 razy w miesiącu.
Jest cienka granica między oszczędzaniem a zwyczajnym skąpstwem. Żeby wieść
szczęśliwe życie nie należy się za bardzo ograniczać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz