piątek, 3 marca 2017

Fast food fashion or not?



Czy noszenie rzeczy wyglądających jak z wybiegu nie czyni nas fashion victims ( po polsku ofiarami mody)? Koszulka z jednej z sieciówek bardzo przypomina t-shirt Diora, który jest bardzo sławny.  Oba t-shirty mają podobny napis. Nie wydaje się to przegięciem, tylko zainspirowaniem  się  ubraniem z wybiegu.  

Gdzie przebiega  cienka granica między inspiracją, a naśladownictwem? Napis na  tych koszulach jest podobny, ale  w przypadku Diora mamy : we should all be feminists, a sieciówki jest : everybody should be feminist.   

Czy kupowanie rzeczy, które przypominają te z wybiegów lub są do nich w jakimś sensie podobne ma sens? Czy to marnotrawstwo pieniędzy? Kupując takie rzeczy jesteśmy ofiarami mody czy nie? 

Uważam, że nie. Jeśli dana rzecz nam pasuje dobrze w niej wyglądamy to trzeba to brać. Ale nie jestem za tym by kupować dziwne podróby domów mody ze zmienioną nieco nazwą. Kupowanie rzeczy z dziwnymi przekształconymi nazwami domów mody jest faux pas. No chyba że to marka, która robi to z humorem, ironią  i jej rzeczy są dobrej jakości. 

Jeśli nie stać was na luksusowe ubrania to nie koniec świata. Mamy fast life i fast fashion. Moda jest w ciągłym biegu. Z jednej strony to dobrze, że tyle mamy towarów z drugiej nie zawsze są one produkowane w humanitarnych warunkach. Fajnie, że są marki sieciowe, które inspirują się trendami z wybiegów. Ale czasem myślę, że nie zawsze idzie to w dobrą stronę. Galeria przypomina wielki fast food tyle, że ubraniowy. Rozsądek w przypadku kupowania czy ubrań, czy też innych rzeczy, powinien nami kierować przede wszystkim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Vinted high prices?

  Vinted nabija w butelkę? Tak dobrze przeczytaliście. Owszem tam można znaleźć produkty w dobrej cenie, ale są tam też rzeczy w znacznie za...