Minimalizm
polega na kombinowaniu? Niedawno byłam na filmie „Sztuka kochania”. Właśnie
kiedyś trzeba było kombinować z ubraniami. Nie było jak coś kupić dobrego i porządnego. Ale ten niedomiar nie
wynikał z świadomego minimalizmu, ale z braku towarów na rynku. Kobiety żeby
dobrze wyglądać musiały kombinować. Michalina nosiła sukienkę z obrusu czy
spódnicę z zasłony. Ubierała się we wzory kwiatowe, piękne wyraziste kolory.
Później nieodłączna była jej chustka na głowie. Na uczelnię, gdzie prowadziła
badania była ubrana po męsko. Po to, żeby było jej wygodnie. A może też
chciała, by traktowano ją jako poważną badaczkę podobnie jak mężczyzn.
Często się mówi,
że Polacy dzisiaj chcą sobie odbić ten
brak permanentny kiedyś. I może stąd minimalizm może się niektórym wydawać
szaleństwem. Po co się ograniczać jak można mieć wszystko? Prześcigamy się w
zdobywaniu kolejnych trofeów. Definiujemy siebie poprzez przedmioty, które
posiadamy. A minimalizm zapewnia nam powrót do natury. Dozorowego rozsądnego
odżywiania, troski o ciało i duchowości. Prostoty, ale niewymuszonej tylko na
naszych warunkach.
W filmie o
Wisłockiej pamiętna jest scena, gdy filmowa Michalina dowiaduje się, że jej książka jest nielegalnie
kopiowana. I nie przejmuje się tym, bo cieszy się, że jej książka jest czytana.
To jest właśnie prostota. Dla Michalina misją było edukowanie seksualne
Polaków.
Pieniądze są
tylko środkiem, a nie celem. Dzięki nim możemy zrobić wiele. Minimalizm to
swoisty ruch antymaterialistyczny. Ale nie chodzi w nim o całkowite
ograniczenie zakupów czy zamieszkanie na łonie natury w jakiejś głuszy, no
chyba że ktoś chce. Chodzi o podejście z głową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz