niedziela, 15 grudnia 2019

10 clothes only?Is it enough?

photo:Sofie Socha


Stojąc w kolejce do reklamacji (tak buty z sieciówek rozpadają się masakrycznie) przez przypadek byłam świadkiem pewnej rozmowy. Trzy dziewczyny koleżanki rozmawiały o zakupach. Jedna z nich powiedziała, że gdyby miała tysiąc złotych to kupiłaby sobie świetne jakościowo ubrania. Poza tym ograniczyłaby swoją zimową szafę do 10 rzeczy. Jej koleżanka stwierdziła, że szybko by jej się te rzeczy znudziły. Dziewczyny narzekały też na powszechny w sieciówkach akryl. Podsumowując z racji tego, że dziewczyny nie mają dość pieniędzy to kupują w sieciówkach. 

Ubrać się za miliony monet nie jest sztuką. Sztuką jest ubrać się za małe pieniądze w rzeczy dobre jakościowo, których po jednym sezonie nie trzeba wyrzucić. Nie zawsze rzecz, która jest droga jest dobrej jakości. Zawsze należy czytać metki ze składem ubrań. Targi mody vintage, second handy czy Żyrafy wchodzą do szafy albo inicjatywa H&M-u w klubie Niebo to są rozwiązania. Nawet sieciówka jak H&M  zorganizowała na razie raz wydarzenie, gdzie influencerki, blogerki modowe sprzedawały swoje ubrania. Poza tym ta marka na razie tylko w Szwecji uruchamia wypożyczanie ubrań z drugiej ręki. Kupowanie rzeczy używanych to obecnie norma. Poza tym to wielki biznes i sieciówki to widzą. Oczywiście w Warszawie jest pełno różnych wartościowych wydarzeń, gorzej z tym jest w małych miastach, ale tam są podobno lepsze second handy.

Z tym ograniczaniem to się zgodzę. Kupujmy mnie, rzeczy potrzebne, które będziemy nosić, a nie przeleżą w szafie do lepszych czasów. Chociaż nie bądźmy skrajnymi minimalistami. Ograniczanie się do 10 rzeczy nie do końca jest dobre. Zależy gdzie mieszkamy, jak pracujemy. Nic na siłę.Powinnyśmy czuć, że chcemy coś zmienić, a nie zmuszać się do tego. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Vinted high prices?

  Vinted nabija w butelkę? Tak dobrze przeczytaliście. Owszem tam można znaleźć produkty w dobrej cenie, ale są tam też rzeczy w znacznie za...